Słuchajcie , nie wiem jak to jest z tym oswajaniem do końca, ale mój około 25 cm legwan jest u mnie od miesiąca, i praktycznie od pierwszego dnia przyzwyczajałem go do brania na ręce. I wiecie co? Zawsze pierwszy moment jest nerwowy, tzn. włożenie ręki do terrarium. Za chwilę jednak swobodnie łapie się dłoni i biegiem wdrapuje się na ramię. I spokojnie siedzi na nim, raz tylko smagnął mnie ogonem na samym początku. Spokojnie po tym miesiącu siedzi na meblach, od 2 tyg. nabrał śmiałości i zaczyna włóczyć się i myszkować po pokoju, badając wszystko językiem. Z jedzeniem bywa różnie, czasem cały dzień nawet nie skubnie przygotowanych liści ( m.in. trzykrotka włożona do wody - obgryza liście) i owoców, czasem przyjmuje pokarm z ręki, zdarza się, że podaję mu Kubusia z łyżeczki ( potrafi wypić wlewany do pyszczka sok w ilości nawet 4 łyżeczek, potem długo leży pod lampą grzewczą). Jedyny problem to totalna niechęć do posypanych witaminami pokarmów i to mnie martwi. Nawet jeżeli odrobinę schudł ( mimo wszystko przeżywa stres), to w mało zauważalnym stopniu
( podobno generalnie legwany teraz mniej jedzą), natomiast odnoszę wrazenie, że próba przyzwyczajania go do ręki od samego początku zakończyła się sukcesem. Oswajanie gada, to przyzwyczajanie zwierzęcia do nowych warunków, przyzwyczajanie do człowieka, raczej nie oswajanie jak to ma miejsce np. u ssaków czy ptaków. Jeżeli włączyłem przy okazji zmiany miejsca zamieszkania element kontaktu z człowiekiem, odnoszę wrażenie, że legwan potraktował to jako kolejną z wielu nowinkę w tym czasie, a przede wszystkim nauczył się przy tej okazji, że ręka i człowiek nie stanowi dla niego zagrożenia. Pierwsze dwie noce spędził ze mną ....na kanapie ( trochę z konieczności, trafił do mnie dosyć niespodziewanie, nie zdązyłem z terrarium a najważniejsza dla niego była oczywiście temperatura). Powiem wam więcej, niechętnie schodzi z ręki do terrarium, sprawia wrażenie, że czuje się na ręku bezpiecznie. Skąd to wiem? Jeżeli przy drapaniu pod pyszczkiem legwan zamyka oczy lub przysypia wieczorem wciśnięty w fałd ubrania jak leżę na tapczanie, nie wydaje się, żeby były to objawy strachu lub paniki. Uff, rozpisałem się... co wy na to? Popełniam błąd?