Niestety p. redaktor Goślińska zadzwoniła do mnie przed ukazaniem się tekstu. Poza tym nic mi nie było wiadome o "twórczym" wykorzystwaniu informacji uzyskanych od rozmówców" - nie znam katowickich dziennikarzy.

Wcale nie przesadziłem z tą odpowiedzialnością. Sprawa się stała = ktoś musi ponieść sankcje, Dlaczego nie ja? Jeśli moje wypowiedzi zasługują na potępienie, są nieprawdziwe - moja wina. Jak zostały wykorzystane? Moja nieostrożność. Powszechne w kraju "olewanie" prawa zawartego w Ustawie o ochronie... - mój brak siły przekonywania i dostatecznie silnych argumentów. Co do jednego jestem niewinny. Nigdy nie sprzedawałem zwierząt = tak legalnych jak i nielegalnych (czyt. bez dokumentów)

ps. Po ukazaniu się pierwszych tekstów i poznaniu "kulisów" nie kontaktowałem się więcej z katowicką GW.