Witam wszystkich

Chcialam podjac ten temat, gdyz bardzo mnie cos zastanawialo ostatnio.
W najblizszym czasie szykuje sie na kupienie duzego akwa dla moich zolwi. Wyglada na to, ze bedzie to kosztowalo mase kasy, ale bylam na to przygotowana juz wczesniej. Ale nie wszyscy sa...
Zolw czerwonolicy kosztuje 20zl w sklepie zoologicznym, a sprzet, ktory trzeba mu kiedys kupic kosztuje 700zl. Moze przesadzilam ale przeciez porzadne akwa, swietlowki, filtry... Poprostu uwazam, ze ceny zwierzat powinny byc dostosowane do wysokosci wydatku jaki bedzie trzeba kiedys poniesc. Nie powinny byc tak drogie, jak sprzet, ale proporcjonalnie do niego. No bo przeciez:

stac mnie na taki sprzet => to stac mnie tez na drozszego zolwia

Jesli nie stac mnie na sprzet, to nie powinnam tez zolwia kupowac. Tymczasem zwierzaki ekzystuja pozniej pod kaloryferem czy w plastikowej misce. Nie dotyczy to oczywiscie tylko zolwi ale wszystkich zwierzat.
Wiem ze dla terrrarysty jest to kwestia poniesienia wysokich juz kosztow, ale mysle ze czasem oplaca sie poswiecic. Z reszta nikt nie chcialby chyba uslyszec
"Eeeeeeee, tani jest. Jak zdechnie to kupimy nowego...".

Co wy na ten temat sadzicie?

serdecznie pozdrowiam