-
HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
Mój leg 1. maja uciekł na ogrodzie. Minęło 3,5 mc-a i... znalazłam go, kiedy wygrzewał się na drzewie w sasiednim ogrodzie. Urósł, zmężniał, wyładniał. Na tle innych legwanów w jego wieku i o jego dł. wypada znacznie bardziej korzystnie. Przydarzyło się Wam coś podobnego? Pozdrawiam serdecznie, zapraszam na www.reveille.prv.pl
-
Re: HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
A jak się zachowuje teraz w stosunku do Ciebie. Czy poznał Cię, czy stał się agresywny? Opisz jego reakcję na spotkanie z Tobą. Podziel się swoimi wrażeniami.
Pozdrawiam,
Nika
-
Re: HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
Słońce - świeże powietrze - dobre jedzenie (liście) - krótko mówiąc gdyby nie niebezpieczeństwa (koty, wrony, itp) SANATORIUM. Udowodniono tezę o wyższości Natury nad nawet najlepszą klatką.
Jeśli w Polsce klimat zmienia się w kierunku subtropikalnego - warto pomyśleć o dużych wolierach ogrodowych.
ps. Ucieczki są niebezpieczne - leg miał duuuużo szczęścia!
-
Re: HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
No no.
Niezła historia.
Mój leg nigdy nie uciekł chociaż w lato wyleguje się na parapecie
przy otwartym oknie.
pozdrawiam
noradarling
-
Re: HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
Twój uciekinier miał więcej szczęścia jak rozumu.
To że udało mu się przeżyć,przez tak długi okres czasu,to naprawdę przypadek.Zazwyczaj takie wycieczki kończą się tragicznie.
W nocy,kiedy temperatura spada i obniża się jego aktywność, może być wspaniałą przekąską dla kota .(znam takie przypadki)
W ciągu dnia żaden drapieżny ptak nie przeoczy takiej bezbronnej zdobyczy,może go zaatakować nawet sroka.
Twój legwan musiał mieć wyjątkowo bezpieczny schowek.
Jest to najbardziej ryzykowny sposób,poprawienia kondycji legwana.
Dodi
-
Re: HISTORIA PEWNEJ UCECZKI .... :))) !!!
Oczywiście, w zupełności zdaję sobie z tego sprawę. Leg zwiał do sąsiadującego ogrodu i nie wyniósł się stamtąd prawdopodobnie tylko dlatego, że rosło tam mnóstwo owoców, warzyw, drzewek, itd. Co do spotkania - spostrzegłam go na gałęzi, kiedy, jak pisałam, wygrzewał się. Podeszłam do niego, oswoiłam ze swoim widokiem. Obserwował, ale nie denerwował się i nie płoszył. W końcu złapałam go. Był troszkę oszołomiony, dopiero po chwili zaczął się szamotać - w końcu przez 3,5 mca nie widział człowieka, a może i średniej wielkości zwierzęcia, np. kota. Nie miał kleszczy, a nawet roztoczy. Najedzony, wybiegany, wygrzany. W domu przez jakieś 3 dni reagował na każdy odgłos - upuszczonej rzeczy, zamkniętych drzwi, odkręconej wody. Teraz wrócił już do poprzedniego stanu, czuje się pewnie, chętnie przesiaduje np. na oparciu kanapy. Jestem dobrej myśli.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum