Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 11

Wątek: Piszę książkę:)

  1. #1
    Kretschmer
    Guest

    Piszę książkę:)

    Z nudów zabrałem się za pisanie Będe tu dawał swoje wypociny. Komentujcie, ale pamiętajcie że to z nudów, więc nie oczekujcie cudów

    A tu początek:
    Chłopi
    Rozdz. 1
    Edek Burak, sołtys wsi Grzybalin przechadzał się po swoim sadzie.
    Męczył go zarówno kac po ostatnim zakrapianym przyjęciu u rzeźnika, jak i brak pieniędzy.
    -"Ech... po kiego żem przepił wszystko" - wzdychał, zaciągając się papierosem marki "Tanie a dymią".
    Słońce zachodziło za horyzont, gdyż zbierało się już na zimę.
    Nagle zza domu dało się słyszeć niewyraźny głos: Eeeedzziu! Eezziu! Daajj ppan ppp... ppapierosa!
    Więc sołtys bez słowa poczęstował gościa swoim ostatnim, wymiętolonym papierosem.
    Chwilę potem zadal pytanie, które dla przybyłego pana Zdzisława było błogosławieństwem:
    -Może się pan napijesz?
    -Przeeeca piłem dopiiero...
    -Nic to... dobrej gorzałki przyniesę!
    -Dobbrrree! Dawwaj ppan procentów!
    -A widzisz pan... beedzie z pana człowiek jeszcze!
    I przyniósł butelkę wyśmienitej "Dobrej Grzybalińskiej" własnej produkcji.

  2. #2
    Kretschmer
    Guest

    Re: Piszę książkę:)

    Będzie w odcinkach, bo piszę jak nie mam co robić Pięć minut temu zaczęłem...

  3. #3

    Re: Piszę książkę:)

    Fajne


  4. #4
    Kretschmer
    Guest

    Re: Piszę książkę:)

    Chociaż zamiast tytułu "Chłopi" mogłem dać po prostu "Chłopy"

  5. #5
    TylerPL
    Guest

    Re: Piszę książkę:)

    Hehe... Znam to... Jak dają pić - trzeba pić...

    A początek fajny...


  6. #6

    Re: Piszę książkę:)

    moze jakiego nobla za tworczosc poetycka kiedys dostaniesz:P


  7. #7

    Re: Piszę książkę:)

    moze po prostu "Chlopi Epizode II"

    zaraz zaraz ale czemu on proponował gorzałkę jak był bez pieniędzy
    bardzo podoba mi się to ze podzielił się ostatnim fajkiem z bliźnim w potrzebie (po chrześcijańsku)


  8. #8

    Re: Piszę książkę:)

    moze jakiego nobla za tworczosc poetycka kiedys dostaniesz:P
    hmmm z poezja to wiele wspolnego raczej nie ma...;p


  9. #9
    Kretschmer
    Guest

    Re: Piszę książkę:)

    Miałem trochę wolnego czasu więc dopisałem kawałek:
    Chłopi
    Rozdz. 1
    Edek Burak, sołtys wsi Grzybalin przechadzał się po swoim sadzie.
    Męczył go zarówno kac po ostatnim zakrapianym przyjęciu u rzeźnika, jak i brak pieniędzy.
    -"Ech... po kiego żem przepił wszystko" - wzdychał, zaciągając się papierosem marki "Tanie a dymią".
    Słońce zachodziło za horyzont, gdyż zbierało się już na zimę.
    Nagle zza domu dało się słyszeć niewyraźny głos: Eeeedzziu! Eezziu! Daajj ppan ppp... ppapierosa!
    Więc sołtys bez słowa poczęstował gościa swoim ostatnim, wymiętolonym papierosem.
    Chwilę potem zadal pytanie, które dla przybyłego pana Zdzisława było błogosławieństwem:
    -Może się pan napijesz?
    -Przeeeca piłem dopiiero...
    -Nic to... dobrej gorzałki przyniesę!
    -Dobbrrree! Dawwaj ppan procentów!
    -A widzisz pan... beedzie z pana człowiek jeszcze!
    I przyniósł butelkę wyśmienitej "Dobrej Grzybalińskiej" własnej produkcji.
    -Sam żem pędził
    -Ttto polllewajj pan
    I sołtys nalał od serca pełny kieliszek, który zaraz został wychylony przez spragnionego jak zwykle Zdzicha.
    -Dddobrra chhhhhhhhh... mmooocna... dawaaj pppan wieenncej
    -Jeszcze czego? Ze wszystkiego mnie pan wycyckasz!!!
    -Paaannie... tto poo coś pan mmie tu sprowadzał? Nie p*****l pan tylko dawaj!!!
    -Dobra... nie denerwuj się tak pan!!!
    -Paaaannie!! Hep!!! Jooo siem nnnnie denner...wuję!!! JOM JEEESTT SPOKOOJNY!!!
    W tym czasie sołtys przyniósł następną, brudną butelkę wódki.
    -Chlej pan i mnie nie denerwuj więcej.
    -Zzzzdrówko pana sołtysa...
    I tak siedzieli pijąc do późnej nocy, kiedy to śpiących i zażyganych znalazła ich sołtysowa.
    Z pomocą dwóch synów zabrała sołtysa do domu, a Zdzisia wrzuciła na kupę gnoju.

  10. #10
    Kretschmer
    Guest

    Re: Piszę książkę:)

    Next odcinek (Całość):
    Chłopi
    Rozdz. 1
    Edek Burak, sołtys wsi Grzybalin przechadzał się po swoim sadzie.
    Męczył go zarówno kac po ostatnim zakrapianym przyjęciu u rzeźnika, jak i brak pieniędzy.
    -"Ech... po kiego żem przepił wszystko" - wzdychał, zaciągając się papierosem marki "Tanie a dymią".
    Słońce zachodziło za horyzont, gdyż zbierało się już na zimę.
    Nagle zza domu dało się słyszeć niewyraźny głos: Eeeedzziu! Eezziu! Daajj ppan ppp... ppapierosa!
    Więc sołtys bez słowa poczęstował gościa swoim ostatnim, wymiętolonym papierosem.
    Chwilę potem zadal pytanie, które dla przybyłego pana Zdzisława było błogosławieństwem:
    -Może się pan napijesz?
    -Przeeeca piłem dopiiero...
    -Nic to... dobrej gorzałki przyniesę!
    -Dobbrrree! Dawwaj ppan procentów!
    -A widzisz pan... beedzie z pana człowiek jeszcze!
    I przyniósł butelkę wyśmienitej "Dobrej Grzybalińskiej" własnej produkcji.
    -Sam żem pędził
    -Ttto polllewajj pan
    I sołtys nalał od serca pełny kieliszek, który zaraz został wychylony przez spragnionego jak zwykle Zdzicha.
    -Dddobrra chhhhhhhhh... mmooocna... dawaaj pppan wieenncej
    -Jeszcze czego? Ze wszystkiego mnie pan wycyckasz!!!
    -Paaannie... tto poo coś pan mmie tu sprowadzał? Nie p*****l pan tylko dawaj!!!
    -Dobra... nie denerwuj się tak pan!!!
    -Paaaannie!! Hep!!! Jooo siem nnnnie denner...wuję!!! JOM JEEESTT SPOKOOJNY!!!
    W tym czasie sołtys przyniósł następną, brudną butelkę wódki.
    -Chlej pan i mnie nie denerwuj więcej.
    -Zzzzdrówko pana sołtysa...
    I tak siedzieli pijąc do późnej nocy, kiedy to śpiących i zażyganych znalazła ich sołtysowa.
    Z pomocą dwóch synów zabrała sołtysa do domu, a Zdzisia wrzuciła na kupę gnoju.
    W tym samym czasie w domu rzeźnika Stefana, na drugim końcu wsi trwała awantura z żoną:
    -Żeś mnie kutafonie jeden zostawił!!! Prostytuto męska!!! Do miasta na te twoje "laski" się jeździ, co? - Darła się gruba, pryszczata kobieta, strasząc tym samym niemal na śmierć swojego męża.
    -Ależ Jadziu!!! Ja nigdzie nie byłem!!! Nie!!! Jadziu! Nie bij!!!
    -Cała wieś się ze mnie śmieje że cię z jakąś małolatą w Obornikach widzieli!
    -Ja tylko na targu byłem! Wołowinę sprzedawałem! Klijentka to była!
    -Kto tu czyim klijentem był? Chamie jeden! Sodomito ty!
    I walnęła rzeźnika wałkiem w łysą, grubą głowę, aż polała się krew.
    Rzeźnik przez następny tydzień chodził z wielkim guzem na głowie.
    Na drugi dzień sołtys jechał swoim Ursusem do miasta, na rynek.
    Jak zwykle po drodze mijał dom rzeźnika, z którego dobiegały ciągłe odgłosy awantury.
    Później mijał sklep, na którego schodach zgromadzona była cała pijana starszyzna Grzybalina, a jeszcze dalej, przy wyjeździe na główną drogę latarnię, pod którą stało kilka przedstawicielek najstarszego zawodu świata (Była to jedyna latarnia we wsi, więc panie biły się o dobre miejsca jak muchy o gówno).
    Ursus, klekocząc wyjechał na dziurawą drogę numer 666, po czym skierował się na prawo, w stronę dymiących kominów zakładów przemysłowych w Obornikach. A był rok 1991.
    Minął patrol policji, który zapewne tylko myślał jak przyskrzynić tak szanowaną osobę jak sołtys.
    Marzył sobie o czarnym, zachodnim traktorze, którym mógłby wozić swoją żonę, Genowefę.
    Był coraz bliżej miasta, ale coś go niepokoiło. Może dlatego, że w mieście miał zatargi?
    Zamyślał się coraz głębiej, aż wszedł na temat czasów komuny,
    -"Ach... jak dobrze pracowało się w PGRze... nic żem nie robił a piniądz był zawsze... a teraz?
    Jak wół robię a nic nie mam"... myślał.
    A nie miał nic ze względu na kłopoty z pamięcią. Czasem zdażało mu się zapomnieć obsiać pola, czasem obsiał nie swoję, a czasem ku wściekłości sąsiadów - zbierał plony z ich pól.

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •