To ja jakoś ani razu sobie nic poważnego nie zrobiłem - nic złamanego, zwichniętego, skręconego, szytego, bez chodzdenia paznokci itp. Ale raz jak byłem mały (może miałem 5 lat) wspiałem się na siatkę z kamieniem w ręce, i chciałem ten kamień zrzucić sąsiadowi na chodnik. Wsiąłem kamień nad głowę, rzuciłem go... Kamień podleciał do góry, spadł i "pizd" mnie w łeb... :P Przybiegłem do domu zalany krwią... A innym razem prawie mi zszedł paznokieć jak ojcieć mi przyciał palec drzwiami od przeciału w pociągu... a walnął z całą siła...

I w przedszkolu koleżanka piekąc kiełbaski wbiła mi rozżarzony kij w czoło...