Ja mialem podobna sytuacje jak wino. Bylem ze znajomymi pod namiotami nad jeziorem. Tak sie zlozylo ze na polu byli sami dresi oraz my metalowcy . Wszyscy walili glosno muze (techno) z wiezy/samochodow a my po cichu sluchalismy kolo namiotu. Ale jak widac i to potrafilo komus przeszkadzac. W pewnym momencie podchodzi to nas jakis nacpany drech. Wyciaga gnata i przyklada mojemu kumplowi do skroni i mowi ze mamy to wylaczyc bo jak nie to rozpier*** mu leb, zaczal rzucac teksty typu: "no co myslisz ze nie strzele? mamusia Cie nie obroni" . Na szczescie jego trzezwym znajomym i nam udalo sie jakos zlagodzic sytuacje i wszystko obeszlo sie bez rannych i ofiar smiertelnych. Pozniej koles sobie poszedl i strzelil w drzewo - sam widzialem jak poszedl odprysk kory wiec bron byla ostra! Szczerze mowiac takiej adrenaliny jak wtedy nigdy w zyciu nie mialem. W pewnym momencie gosciu wydawal sie taki wiarygodny ze myslalem ze na prawde strzeli, zreszta chyba wiecie do czego zdolni sa ludzie na prochach.

Nie zycze nikomu takiej sytuacji.