Z mojego punktu widzenia, to co robi się wokoł cierpienia i konania schorowanego staruszka jest po prostu żenujące i obrzydliwe. Nigdy nie byłem zbytnim entuzjastą Kościoła katolickiego i jego hierarchów, ale żal mi papieża jako ubezwłasnowolnionego człowieka, z którego ostatnich dni zrobiono show medialny - brakuje tylko "live cameras" i "reality show" w płatnej telewizji. Może mój pogląd nie jest zbytnio popularny, ale to, co robi wielu katolików w tej sytuacji, jest skrajną, podszytą potwornym egoizmem obłuda. Ludzie traktują papieża jak przedmiot, igraszkę, służacą zaspokojeniu ich próżności, odzierając tym samym tego człowieka z naleznej mu czci i pozbawiając ludzkiego prawa do godnej i spokojnej śmierci.

Rzygać mi się jak słucham w radiu, jak dziennikarzełki prześcigają sie na wyprzódki doszukując symboliki i głebokiego przekazu duchowego w agonii kogoś, którego rzekomo darzą czcią i szacunkiem. Ten facet po prostu umiera, gdyby był szarym zwykłym człowiekiem dawno by już nie żył - dzięki temu, że organizacja której przewodzi ma do dyspozycji nieograniczone środki finansowe, od dobrych kilku miesięcy (lat?) stać ją na podtrzymanie życia Jana Pawła (o ironio, udaje się je podtrzymac tylko dzięki nowoczesnym zdobyczom medycyny, biotechnologii, inzynierii gentycznej - dzięki naukowemu ulepszaniu i poprawianiu natury - "dzieła Bożego" - mimo, iż Kościół jako instytucja, z założenia sprzeciwia się tego typu praktykom).