Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 11

Wątek: Mulholland Drive - co sądzicie?

  1. #1
    TylerPL
    Guest

    Mulholland Drive - co sądzicie?

    Obejrzałem dziś ten film razem z moim ojcem i szczerze mało z niego co zrozumieliśmy... A wy może macie jakieś teorie tak jak o K-Pax'ie pare tamatów temu?


  2. #2

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    ja ogladalem- faktycznie jest porabany
    Kto jest rezyserem? odrobine mi przypominal niektore filmy Quentina Tarantino- nagle akcja przenosi sie w inne miejsce, dzieje sie w innym czasie, ale w tych filmach Quentina przynajmniej to sie ukladalo w jedna, dosc logiczna calosc :]


  3. #3

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Rezyserem jest David Lynch...podobno jest to mega zagadka a podpowiedzi mozna szukac na stronach internetowych:]


  4. #4

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Niestety David Lynch nalezy do nurtu kina postmodernistycznego - jego filmy nie trzymaja się kupy i są zlepkiem dziwnych scen... Niektórzy usiłują sie w pocie czoła doszukac w tym głębszego sensu, dla mnie jest to po prostu przejaw nieudolności rezyserskiej. Lynch po prostu nie umie nakrecic normalnego filmu, w zwiazku z czym dorabia nie wiadomo jaką ideologie do swoich wypocin rezyserskich,. Niestety krytyka zachowuje sie tutaj jak pewien kozak z opowiadania Mikolaja Gogola (chyba "Wij"), który mawiał "Matko daj sloniny, to musi byc bardzo mądre, bo zupełnie nic z tego nie rozumiem."
    Generalnie wszyscy boją się krytykowac Lyncha, bo ten uznany juz za autorytet w dziedzinie kinematografii (tak głośno i dlugo krzyczał ze jest genialny, ze nie tylko sam w to uwierzyl, ale sprawil ze równiez ze inni w to uwierzyli), ze boja się cokolwiek powiedziec na temat jego filmów, by nie wyjsc na profanów, głupków i się nie ośmieszyc...
    Dla mnie jego filmy to po prostu koszmarne, w dodatku męczące gnioty, bedące zaprzeczeniem wszelkich reguł sztuki... Filmy z nieliniową akcja kręciło juz wielu i jakoś potrafili to opanować.

    B.T.W. "mulholland drive" i tak jeszcze nie jest najgorszy...


  5. #5

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Mam podobne zdanie do Mantida. Tego nie da sie ogladac. A od czego jest kino> Zeby przyjemnie spedzic czas.


  6. #6

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Nikt nikogo nie zmusza do oglądania fimów Lincha, ja osobiście bardzo lubie taki rodzj kina a nie bezsęsowne filmy w stylu Rambo 8 vs. Roki 9. Co do Mulholland Drive co znalazłem kiedyś w necie taki oto opis do tego filmu:Klucz do zagadki,
    czyli misterna konstrukcja thrillera Mulholland Drive
    (na podstawie tekstu w Sight and Sound oraz wypowiedzi internautów analizujących film)
    Do Los Angeles przyjeżdża Diane Selwyn, marząc o wielkiej aktorskiej karierze. Z czasem zaczyna otrzymywać niewielkie role w serialach. Na planie jednego z nich spotyka Camillę Rhodes. Ich znajomość przeradza się w namiętny romans. Niestety Camilla poznaje reżysera filmowego Adama Keshnera i otrzymuje główną rolę w jego najnowszym filmie. Po burzliwej kłótni Camilla porzuca Diane. Jakiś czas potem Camille zaprasza Diane na przyjęcie, w trakcie którego Camilla i Adam zaręczają się (sceny te pojawiają się dopiero pod koniec filmu) Zrozpaczona Diane nie potrafi zapomnieć o Camilli i poradzić sobie z palącym ją, wyniszczającym uczuciem zazdrości. Wynajmuje płatnego zabójcę, by zgładził Camillę. Zabójca przyjmuje zlecenie. Wkrótce Diane znajduje w swoim mieszkaniu niebieski klucz: umówiony z zabójcą znak, że zlecenie zostało wykonane. Zamyka się swoim mieszkaniu i nie chcąc dopuścić do siebie myśli o tym co właśnie zrobiła, kładzie się do łóżka i ucieka w świat snu. Tą właśnie sceną zaczyna się film. Widzimy jak kamera "kładzie się" w różowej pościeli i przez chwilę słychać nawet oddech osoby leżącej pod kołdrą Diane we śnie wyobraża sobie "inną" wersję zdarzeń. Pełna poczucia winy, chciałaby by wypadki potoczyły się inaczej. I to właśnie jej "wymarzona" wersja zdarzeń wypełnia pierwszą część filmu (do sceny kiedy widzimy Diane budzącą się w swoim pokoju, bezpośrednio po tym jak obie wracają z klubu Silencio z niebieskim pudełkiem). Sen Diane zaczyna się od tego, że Camilla zostaje cudem ocalona z zastawionej przez nią samą pułapki. Diane zaś wyobraża sobie siebie jako niewinną, dopiero co przybyłą do Hollywood dziewczynę o imieniu Betty. Betty spotyka w zaskakujących okolicznościach Camillę (we śnie nosi ona imię Rita). Camilla, na skutek wypadku straciła pamięć, a więc nie pamięta nieudanego związku z Diane! Betty pomaga rozwikłać Camilli zagadkę jej tożsamości. Co najważniejsze utrata pamięci Camilli powoduje, że ta jeszcze raz zakochuje się w Diane. Spędzają upojną noc, jednak, co jest znaczące, Camilla ani razu nie składa Betty miłosnych deklaracji. We śnie Diane (jako Betty) nie tylko odnajduje miłość, ale też okazuje się być niezwykle utalentowaną aktorką. Diane tak 'kieruje' swym snem, by nie dopuścić do spotkania Camilli z reżyserem Adamem Keshnerem (jak wiemy z drugiej połowy filmu ich spotkanie na planie filmowym przerodziło się w romans zakończony zaręczynami). Jednocześnie, niejako chcąc pozbyć się poczucia winy w związku ze zleceniem zabicia Camilli, Diane we śnie wyobraża sobie, że na życie dziewczyny czyha mafia. W klubie Silencio, do którego idą po wspólnie spędzonej nocy, Diane - ciągle pogrążona w sennych rojeniach - zaczyna sobie uświadamiać, że wszystkie dotychczasowe wydarzenia, to iluzja, że Camilla ją zdradza, że jej nie kocha. Pojawia się wtedy znienacka niebieska szkatułka - przejście między rzeczywistością snu i jawy... niebieska szkatułka, którą otwiera niebieski klucz - znak, że zlecenie zabójstwa zostało wykonane! Diane tuż przed przebudzeniem uświadamia sobie, że to na jej zlecenie Camilla została zamordowana...

    Oczywiście zinterpretować można go na wiele sposobów...

  7. #7

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Ja bynajmniej nie twierdzę że lubię filmy w rodzaju Rambo 8 - nie operujmy skrajnosciami. Dla mnie filmy Lyncha to nieudolny zlepek oderwanych od siebie scen, bynajmniej nie uważam, że jest to kino ambitne... Jest to płynąca w tempie 16 klatek na sekundę sraczka myślowa pseudointelektualnego psychopaty... Paprającego się i, co gorsza delektujacego okrucieństwem. Po dwóch godzinach wlepiania oczu w migający ekran i wsłuchiwania się się w towarzyszącą temu migotaniu kakofonię mam po prostu dosyć... Wychodzę..

    Dla mnie jedną z podstawowych cech kina ambitnego jest zabawa szeroko rozumianymi odwołaniami kulturowymi, aluzjami - film skłania nas do myślenia i, w zależności od naszego poziomu intelektualnego, oczytania otwiera przed nami kolejne warstwy interperetacyjne, uruchamia ciągi skojarzeń. Delektujemy się niuansami.
    Po obejrzeniu filmu Lyncha towarzyszy nam nieodparcie tylko jedna myśl "O co, k...a w tym wszystkim chodziło?" Teoretycznie jego filmy zostawiają nam otwarte pole do interpretacji, tak naprawdę jednak są potwornie heremetyczne.


  8. #8

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Mantid przesadzasz. Nie dlatego to jest takie zajebiste, że jest niezrozumiałe, a dlatego że ma niesamowity klimat. Film jak sen. Czy w każdym filmie musi być konstrukcja logiczna ? To jest sztuka, która niekoniecznie musi być logicznym opowiadaniem o. Mało jest takich obrazów i bardzo dobrze że ktoś tworzy coś tak niepospolitego. Nie każdy to lubi, ok, ale nie trzeba od razu najeżdżać. Mi się klimat tych filmów niesamowicie podoba.
    A jeżeli twierdzisz że Lynch nie umie nakręcić normalnego filmu to obejrzyj sobie "Straight Story".

  9. #9
    TylerPL
    Guest

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Mnie tam osobiście się ten film podobał, a to że być dosyć dziwny to nawet dobrze. Tego samego dnia oglądałem też DogVille z Nicole Kodman i przyznam, że film ten logicznie był w pełni zrozumiały, co końcowego morału chyba za bardzo nie zajarzyłem...


  10. #10
    Pawloosh
    Guest

    Re: Mulholland Drive - co sądzicie?

    Ja nazwalbym to, czym para sie Mr. Lynch, kinem onirycznym. Nie idiotycznym Ten facet przypomina mi nieco Quarantino- ma gosc swoj swiat, swoje (zupelnie inne od tych, ktore nawiedzaja ogol) wizje, z uporem kroczy sciezka, ktora sobie obral. Jedni go kochaja, inni- nienawidza, jeszcze inni uwazaja go zwyczajnie za popapranca, ktory ma wszakze kilka dobrych pomyslow. Sadze, ze moge zaliczyc siebie do grona entuzjastow pana L., choc zdecydowanie nie nazwalbym tego, co robi, kinem ambitnym. On nas po prostu raczy setkami, tysiacami obrazow i tylko od nas zalezy jak- i czy wogole- je zinterpretujemy. Znac, ze Lynch jest rowniez malarzem

    Co do kina ambitnego, polecam 'Godziny'- podkreslam jednak, ze to baaardzo ciezki film, mimo ze nie leje sie tam tyle krwi i nie epatuje sie okrucienstwem na taka skale, co u Lyncha

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •