-
Re: Eh...Życie :(
Booyak no jak to co robić >>> KEEP IT REAL
-
Re: Eh...Życie :(
Hhah dobrze powiedziane.
Keep it real.
-
Re: Eh...Życie :(
Wiadomo, zeby moc z kims pogadac o powaznych sprawach musi byc to osoba bliska... mi ostatnio pomagaja rozmowy z osobami, ktore znam dosyc krotko. Oczywiscie nie poglebiam sie zbyt gleboko ale i tak to cos daje... Z dolem, depresja ciezko walczyc gdy osoby bliskie, nawet rodzina sie od Ciebie odwroca... Staram sie nie myslec o tym, ale zawsze nadejdzie czas kiedy nie masz co robic i wszystko wraca... to moze trwac wieki... u mnie to juz trwa bardzo dluuuugi okres... i jedyne co mi moze pomoc to m.in osoba ktora to spowodowala...
ehhh
-
Re: Eh...Życie :(
Tez sobie tak mowilem
Ale nie licz na ta osobe zbytnio...chociaz kto wie :]. Ja "uwierzylem" w siebie i jakos sobie poradzilem.
Troche czasu i sie poprawi. W tej chwili smiac mi sie chce, o czym to ja wtedy nie myslalem i jakiego to Wertera z siebie nie robilem ))) Jedyne, czego zaluje, to to, ze stracilem okolo 13-14 miesiecy na pierdoly, a ktore moglbym wykorzystac do czegos pozytecznego. Czas przepadl... no ale teraz pora wziac sie do roboty.
Zreszta to normalne, ze nie mozesz sie dogadac z bliskimi. Moze i do mnie rodzina sie nigdy nie odwracala - wrecz przeciwnie, ale jakos nie moglbym z nimi rozmawiac.
-
Re: Eh...Życie :(
widzę, że długi temat się rozwinął. ja osobiście gdy jestem zdołowany muszę coś rozwalić. muszę coś zniszczyć, porwać, stłuc, pogryźć, albo zadać sobie ból. gdy ostatnio byłem strasznie załamany z powodu mojej dziewczyny i wogóle takie tam (generalnie bardzo łatwo wkręcam się w takie psychiczne problemy, nawet z byle powodu :/ ) pobiegłem do piwniecy, znalazłem jakąś doniczkę i rozbiłem ją na tarasie. gdy to nie ulżyło mi sięgnąłem po żyletkę. "boli, więc żyję" - takie hasło gdzieś w jakiejś gazecie widziałem i w pełni się z nim zgadzam... ból pomaga się rozładować, wyżyć na wasnej osobie. zrobiłeś coś źle, zawaliłeś, jesteś beznadziejny, proszę, potnij się, zasłużyłeś. takie słowa wchodzą do mojej głowy i poprostu muszę coś zrobić. gdy przecinam skórę na ręce muszę się skupić, robić to pomału, inaczej nie bedę czuł żadnej satysfakcji. przecież chodzi właśnie o to, żeby bolało. w jakimś artykule wyczytałem "jeżeli chcesz odczuwać ból noś przy sobie gumkę recepturkę i naciągaj ją na swojej dłoni, po czym puszczaj. to sprawi, że będzie boleć, a ty nie odniesiesz żadnych ran". to nie pomaga, próbowałem...
innym sposobem na rozluźnienie się w moim przypadku jest narcyzm. moje czyste i nieskażone wadami ego czasami wydaje się być najlepszym wyjściem z dołka. polecam się nad tym zastanowić . niekoniecznie musi to być samouwielbienie, prędzej samoakceptacja. stańcie przed lustrem i pomyśl, czy naprawdę jesteś taki beznadziejny... przecież każdy człowiek jest na swój sposób niesamowity!
a jak nie możesz patrzeć na swoje odbicie w lustrze, ztłucz je. przecież zawsze najlepiej coś zepsuć
he he he, ale się rozpisałem. w załączniku zdjęcie ręki mojej koleżanki...
-
Re: Eh...Życie :(
Tak z ciekawości.. Która to szkoła taka straszna jest?? Będe odradzał znajomym!! ;PP
-
Re: Eh...Życie :(
To było do foczka81. )
-
Re: Eh...Życie :(
Ale się cieszę, że nie ja jedyna mam kwalifikacje do psychiatryka...
Pozdrawiam!
-
Re: Eh...Życie :(
1 lo ja niesłuchałam rad przyjaciół, więc mam za swoje
-
Re: Eh...Życie :(
Ze wzgledu na moje zdeka nihilistyczne podejscie do zycia badzo zadko zaliczac dola z powodu blachych spraw jak szkola czy otaczajacy mnie ludzie ale jak juz to lubie pojechac na jakis koncert lub isc do pewnej knajpy w celu najeba*** sie.
masochizm to choroba (podobnie jak alkocholizm ale zastanowcie moze warto skozystac z pomocy specjalisty...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum