-
Re: Eh...Życie :(
Najlepsza będzie rozmowa z kimś bliskim...
-
Re: Eh...Życie :(
Cóż, ja raczej nic Ci nie poradzę. Powiem tylko tyle... wymyśl coś w mirę szybko, bo jak w padniesz w ciąg, to możesz mieć problemy by się z tego wydostać.
Ja już od ponad roku walczę z deprechą i jakoś nie mogę wyjechać na powierzchnię. Powiem Ci, że to na prawdę potrafi człowiekowi zdezelować życie. Totalnie ogarniająca Cię beznadzieja, brak chęci do życia, nic Cię już nie bawi, na nic nie masz ochoty - standardowe objawy.
Humor poprawia trochę mocna (lub fajna) muza, wyżycie się na czymś, ciężka praca, na której musisz się skoncentrować itp. itd. Ale są to tylko środki zaradcze, działające na krótką metę (stosuję dość często z różnym efektem).
Podusmowywując... znajdź sobie kogoś bliskiego (co bywa cholernie trudne) lub udaj się do psychologa (to nie jest wstyd), najwyżej przepisze Ci jakiś Prozak na poprawę humoru :-/
-
Re: Eh...Życie :(
i wlasnie dlatego mowie ze ten swiat schodzi na psy
-
Re: Eh...Życie :(
ja jak mam doła to biore rower i dyskmena.Ostra muza (Evil,1125...) i jazda na maxa a jak jest pogoda zje... (mysle tu o wichurze,snierzycy,burzy itp. nie o jakims drobnym deszczu czy sniegu) to ide do apteki , kupuje igłe i sie przekówam
-
Re: Eh...Życie :(
Masz u mnie banana i medal z kapusty. Respekcik. Dunkelheit to moja ulubiona piosenka Burzum :]
-
Re: Eh...Życie :(
Jak to sie przekłuwasz???
A ja bliską osobę mam,ale wlasnie przez nią mam dołek ;(
-
Re: Eh...Życie :(
normalnie to se nos przekuje to warge,policzki...(intymnych czesci ciała se nie przekówam to tak na wszelki wypadek) kolczyków nie zakładam bo nie chce mam tylko dwa w nosie i w wardze :-) ale to robie rzadko cześciej to rower...
-
Re: Eh...Życie :(
To samo, czyli normalka :-(
Akurat najczęściej przez najbliższych dostajesz najgorszego kopa. Podtrzymuję swoje wcześniejsze słowa.
A twój stan doskonale obrazuje twoja sygnatura... mam podobne fazy ;-)
-
Re: Eh...Życie :(
Hehe ja widze ze tutaj duzo osob lubi sie kaleczyc
Gdy mam porzadnego dola to najczesciej sie umawiam z przyjaciolmi na bakanko To w sumie tez forma kaleczenia sie, ale chyba badziej przyjemna?
Natomiast ze zdrowszych form odstresowywania to preferuje siedzenie przed kompem z odpalonym w winampie reggae, do tego jakas gierka, ewentualnie dobra komedia.
-
Re: Eh...Życie :(
Ja akurat wole uwazac jesli chodzi o wsparcie najblizszych. Ufam moze 1-2 osobom. Tym bardziej, ze to najblizszi zwykle rania najmocniej.
Ja Ci powiem tak... w pazdzierniku 2003 rozpoczela sie u mnie deprecha, ktora zaczela przechodzic koncem listopada 2004. Jest styczen 2005 i obecnie zaczalem zlewac juz wszystko, co doprowadzilo do takiego stanu, w jakim sie znalazlem.
Nie potrafil mi pomoc wlasciwie nikt, kogo znalem. Dopiero pewnego dnia obudzilem sie i po prostu wiedzialem, ze siedzenie i uzalanie sie nad soba nie jest niczego warte.... nie wiem. Jakos samo przeszlo.
Zniszczylem sobie przy tym zdrowie maksymalnie i do dzisiaj odczuwam tego skutki, ale przeszlo zwyczajnie ... samo. Z Toba tez tak bedzie, tylko nie pozwol sobie zeswirowac przez ten czas :].
Mimo wszystko, zycie to nic innego jak migawki. Ja poprawialem sobie humor sluchaniem muzyki, rysowaniem nowych jozkow, graniem w pierwszego dorwanego sieciowego RPGa... i jakos dotrwalem.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum