Ok. 10 km od centrum Quito znajduje sie "Centrum Swiata" czyli pomnik wystawiony rownikowi. Bylem. stanalem dokladnie na rownolezniku "0". Niby nic a jednak ...byc jednoczesnie na polkuli polnocnej i poludniowej! Wiekszosc dnia spedzilismy w gorach a wlasciwie wsrod wolkanow - forsowna piesza wedrowka. Quito w porownaniu do Caracas wydaje sie spokojnym a przede wszystkim czystym miastem. Miejscowi ludzie przyjazni, usmiechnieci, traktujacy "bialasow" jak egzotyczne malpy z ktorymi mozna sie fotografowac, ktorych mozna poklepac po plecach. Gadow w miescie brak. Aby wejsc do Selvas (tut. nazwa lasu deszczowego) potrzebne jest zezwolenie wojskowe. Jutro rano rano (wtorek) definitywnie wyjezdzamy w dzungle.
Jest goraca (28-35 st. C) w miescie niezbyt wilgotnie ale to sie na pewno zmieni w dzungli. Zrobilem jak dotad ok 500 zdjec....
ps. nie moge odebrac poczty....wiec nie gniewajcie sie, ze nie odpisuje na listy prywatne. Do zobaczenia w Polsce - niebawem!