-
Historia na przystanku
Kupiłem sobie pająka i świersze dla niego. Wracałem autobusem do domu i miałem to w plecaku. Jak usiadłem na przystanku czekając a autobus to postanowiłem obejrzeć swoje zakupy. Wyjąłem pająka - przygnieciony papierowym ręcznikiem żeby nie latał - mało go widać... ale wyjąłem świersze. Patrze jak sobie słodko chodzą po pojemniczku... Nagle jakaś babcia obok mnie:
-Co to za robaki?
-Świerszcze proszę pani.
-A czym się to karmi?
-Ja tym karmię pająki...
Więcej już ze mną nie gadała.... :P
-
Re: Historia na przystanku
I dobrze. Ryj przynajmniej zamknęła bo tak pewnie by zaczęła coś sapać pod nochalem.
-
Re: Historia na przystanku
niekoniecznie. ja kiedys przezylam szok kulturowy siedzac na przystanku w towarzystwie bardzo wiekowej i bardzo 'puszystej' babci. trzymalam w reku moja ex-geniculate l11, kiedy przysunela sie do mnie cichaczem babunia: a co to jest? no to ja jej mowie: ptasznik, i mam nadzieje ze sie wystraszy i sprawa bedzie zakonczona. a ona dalej: a co on je, muchy?
ja- ja go karmie swierszczami i larwami much i takich innych robali.
babunia- a czy on je pinki?
ja (wybałusz oczu)- eeee, noooo, a skad pani wie????
babunia- ja bardzo lubie takie stworzonka, one sa bardzo ciekawe. moj syn kiedys hodowal krzyzaki w pokoju, mial takie wielkie pajeczyny na scianie i wrzucal im tam rozne owady. to bylo bardzo interesujace...
i babunia mi zaczyna nawijac jak to jej sie podoba zaba rogata i inny pajak (smithi) w pewnym sklepie zoologicznym i jka bardzo by je chciala "przygarnac", tyle ze juz jest za stara etc etc etc ))) z wrazenia przegapilam tramwaj i gadalam z babunia dobry kwadrans )))
-
Re: Historia na przystanku
taaa a ja poszlam ktoregos razu do warzywniaka, prosze o rzodkiewke i zaznaczam, zeby pani nie odrywala mi lisci, ona pyta mnie a po co mi te liscie, na to ja odpowiadam, ze dla zwierzaczka, pyta jakiego, mowie ze legwana..
kolejka za mna robi sie coraz dluzsza, i jedna pani stojaca za mna mruczy sobie pod nosem:
"łeee czym ona karmi tego biednego zwierzaka, ja mialam kiedys legwana jak mieszkalam na florydzie to karmilam go swierszczami, zameczysz go dzieciaku" mi oczy wyszly na wierzch i pytam jak ten jej legwan wygladal, a ona mi na to "no taki maly byl, zolto czarny" :|
ehhhh...
-
Re: Historia na przystanku
Heheh jak wracalem tramwajka z ostatniej gieldy to w pewnym momencie zrobilo sie wogol mnie pusto w promieniu 2 metrow kumpelka sie smieje a swierszcze wyszly mi z pudelka w plecaku i ok 5 sztuk siedzialo mi na ramieniu jakie hasla padaly a ja za tymi swierszczami w tlum, malo panika nie wybuchla :]
-
Re: Historia na przystanku
ja mam upatrzonego sprzedawce na ryneczku - jak chodze do niego po rzodkiewke - to zawsze dostaje gratis cala reklamowke tych poodrywanych lisci - odkad sie dowiedzial ze mam legwana ....
ogolnie bardzo pozytywnie ludze na to reaguja
Pozdrawiam ! Kuba
-
Re: Historia na przystanku
xKubax na ktorym to rynku kupujesz ?? :]
-
Re: Historia na przystanku
Ja też mam dobre wspomnienia z ludzmi spotkanymi na ulicy. Jeszcze nikt nie czepiał sie, jak juz to tylko sie pytają czy to tarantula a ja wtedy uradowany zaczynam im tłumaczyc co to tarantula a co to ptasznik. W ten sposob czuje sie spełniony jako obywatel.
-
Re: Historia na przystanku
niezle, pewno babcia sie zdziwila
-
Re: Historia na przystanku
Heheheh xKubax też tak mam, a jak kiedys ludzie zaczeli kupowac z liśćmi (mówili że na coś tam dobre) to gość specjalnie wystawiał same rzodkiewki żebym miał dla gada.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum