-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Koleś chyba nie miałeś nigdy psa... Prawie nikomu nie chce się sprzątać po swoich psach. Sam też byś nie chciał. Uwierz ja trawnik po mojej suce dalmatyńczyka musze zbierać 1-2 razy do roku i nie jest to przyjemne. A tego sukinsyna co te psy chciał otruć to jak go dorwiesz WHO to wal w ryj a nawet zabij.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Ja to doskonale rozumiem, ale ludzie którzy dają tą trutkę tego nie rozumieją
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Daf,moim zdaniem jeśli ktoś decyduje się na psa,to bierze za niego całą odpowiedzialność-poczynając od karmienia go,wyprowadzania na spacer po sprzątanie jego odchodów.Tak jest w każdym cywilizowanym kraju.Nikt nie powiedział,że z psem będzie zawsze miło,łatwo i przyjemnie więc Twoje tłumaczenia że Ci sie nie chce jakoś do mnie nie przemawiają. Czy jeśli twój dalmatyńczyk zrobi Ci kupę na dywanie w domu to tak to zostawisz??Wątpie!Ale za to odchody na chodniku bądż trawniku już Ci nie przeszkadzają.
Oczywiście nie popieram trucia psów z tego powodu ani z żadnego innego bo jest to wielkie okrucieństwo.Człowiek ,który to zrobil powinien być ukarany(ale skoro nie sa karani ludzie,którzy nie sprzątają po swoich zwierzętach, to się tego szybko nie spodziewajmy..)
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Postawili nam w parkach "Azory", które stoją wypełnione zwyczajnymi odpadkami. Większość ludzi nie płaci podatku od posiadanych zwierząt, ale nie tylko w celu tankowania budżetu miast powstał pomysł wprowadzenia takiej opłaty - ktoś powinien się sprzątaniem zająć. Mój pies niemal cały czas przebywa na własnym ogródku i sprząta się po nim raz w tygodniu. Trudno.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
TO JEST TRAGEDIA...
NIE MOŻNA TAKICH ZACHOWAŃ TOLEROWAĆ!
GDZIE TO SIĘ DZIEJE???
JEŚLI SADYSTA NIE CIERPI ZWIERZĄT TO MOŻE WEŹMIE POD UWAGĘ,ŻE NA TRAWNIKACH BAWIĄ SIĘ RÓWNIEŻ DZIECI. KWAS SIARKOWY ROZLEWANY NA TRAWIE..... TEGO NIE DA SIĘ ZROZUMIEĆ. TO JEST PO PROSTU PATOLOGIA.....
PODOBNA DO WYPADKU STRZELANIA Z WIATRÓWKI DO BAWIĄCYCH SIĘ NA JEDNYM Z WROCŁAWSKICH PODWÓREK DZIECI...PODOBNO ZA GŁOŚNO!
Pozostaje tylko pytanie ...dlaczego tak się dzieje?
Moim zdaniem to problem tolerancji i szacunku dla innych ludzi. Brak nam tego bardzo! Tak ze strony właścicieli zwierząt jak i nie posiadających... Psy w miastach "generują" problemy.
1. ucieczki, wyrzucenia niechcianych czworonogów - wałęsające się po wysypiskach, śmietnikach stada "psich nieszczęść" - szczególnie w okresie wakacyjnym.
2."zapchane", brudne i zaniedbane schroniska bez pieniędzy na utrzymanie, zdane na mizerne pieniądze zbierane przez wolontariuszy na ulicach i "głodowe racje" z urzędu.
3. pogryzienia (czasem ze skutkiem śmiertelnym) szczególnie dzieci przez wałęsające się, pozostawające bez opieki (smyczy, kagańca) psy - WŚCIEKLIZNA!
4."Obs......ne" alejki w parku, chodniki, place zabaw, piaskownice, ulice, trawniki...
5. Smród na zasikanych klatkach schodowych
ROZWIĄZANIE "PSICH" PROBLEMÓW W MIEŚCIE MOŻE SPOWODOWAĆ ZNIKNIĘCIE DESPERATÓW - DEWIANTÓW!
ALE NIC SIĘ NIE ZROBI SAMO! TO PRZEDE WSZYSTKIM ZALEŻY OD WŁAŚCICIELI PSÓW... I OD URZĘDNIKÓW ODPOWIEDZIALNYCH ZA MIASTO.
Jako lekarz wet. (częste kontakty) oświadczam, że nic strasznego nie kryje się w psim "g....nie" i na prawdę nic nikomu się nie stanie jak posprząta po swoim Przyjacielu. Szczególnie z chodników, ulic itp. Do Władz Miasta należy w tym przypadku zapewnienie odpowiednich "woreczków" w newralgicznych punktach miasta - w parkach, w centrum (np. wrocławski Rynek), na wniosek Wspólnot Mieszkaniowych, Rad Osiedli itp. przy blokach, na osiedlach mieszkaniowych itp. Do Rady Miasta należy też uchwalenie prawa lokalnego egzekwującego zachowanie czystości w mieście. Staż Miejska powinna mieć możliwość karania mandatami:
1. za brak "woreczka" w torebce czy kieszeni właściciela na spacerze z psem np. 200 zł.
2. za pozostawienie nieczystości na ulicy, chodniku, placu zabaw dla dzieci: 500 zł.
Pies nie może swobodnie (bez smyczy i kagańca) i bez opieki własciciela biegać po osiedlu, parku - właściciel ZAWSZE odpowiada za szkody wywołane przez swoje zwierzę! Np. za wypadek drogowy, pogryzienie.
"Swobodne" zwierzęta powinny być dla ich własnego bezpieczeństwa (np. potrącenie przez samochód) odławiane przez odpowiednio wyposażoną Straż Miejską i odstawiane do schroniska. Odbiór psiaka ze schroniska będzie możliwy po zapłaceniu np. 500 zł na rzecz Schroniska dla zwierząt plus 200 zł mandatu za pozostawienie zwierzecia bez opieki.
Miejskie psy mają prawo do biegania. Stąd warto pomyśleć o wydzieleniu OZNAKOWANYCH większych fragmentów parków miejskich (ogrodzonych, z automatami wydawającymi za 1 zł -na rzecz schroniska - woreczki na odchody) usytuowanych w pobliżu większych osiedli mieszkaniowych.
Problem "uciekinierów" i wyrzuconych z domu rozwiąże trwałe i OBOWIĄZKOWE oznakowywanie zwierząt (np. chipy). Po 7 latach oznakowywania zwierząt w Gdańsku nie ma tam (podobno) bezdomnych psów. 70% psiaków ma tam transpondery ułatwiające identyfikację właściciela.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Panie Jarku wszytsko łatwo sie pisze.
Niestety gorzej jest z działaniem. Jestem płatnikiem podatku od posiadanego zwierzęcia dodatkowo opłacam ubezpieczenie OC na wypadek szkód wyrządzonych przez mojego psa.....i coo.?............na co idą pieniądze z podatku??????
Jaki w tym sens? wydaje mi sie ze nie jest mozliwoscią uświadomienie jesli nie 100%
to chociaż połowie włascicieli psów jakie korzyści wynikają z posprzątania nieczystości po pupilu. Nie pomaga nawet wydzielenie terenów.
U mnie w tarnobrzegu został ogrodzony teren o powierzchni 3ha gdzie maja byc wyprowadzane psy. I co sie tam dzieje???......Jakisz psychopata truje zwierzeta.
I kto wyprowadzi tam psa???? nikt.
Efekt moze dac jedynie jakies działanie zorganizowane, bo przemawianie do rozsądku pojedynczym osobom nie przyniesie rezultatów.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
>oświadczam, że nic strasznego nie kryje się w psim "g....nie" <
hmm, to nie do końca prawda, ale fakt, że w dużym stopniu zależy to od właścicieli. Jakieś trzy miesiące temu na zajęciach z parazytologii badaliśmy przypadkowo znalezione "niespodzianki". Pomijam szereg tasiemców i innych badziewi. Najgorsze, że znaleźliśmy Toxocara canis. Jeśli takie coś znajdzie się w piaskownicy lub w miejscach gdzie bawią się dzieci, to sam Pan wie czym może się to skończyć
Szacuje się, że nawet 30% psów może być zarażone tym nicieniem.
A tak zgadzam się w 100% z resztą Pańskiej wypowiedzi.
Nie mam psa, nie znoszę upaskudzonych ulic i trawników (zwłaszcza tragicznie jest po zimie), ale podany na wstępie przykład to czysta makabra, którą powinno się piętnować.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
Doktorze Who. Bardzo Ci współczuję z powodu cierpień Twojego psa.
Po pisaniu przyjdzie czas na konkrety. Niestety tylko we Wrocławiu. Mam nadzieję.
Co do T. canis - oczywiście zgoda. To niebezpieczne. Kał psów trzeba zbierać do woreczków ale nie ręką - szpatuły, foliowe rękawiczki, wynicowany worek na ręku.
-
Re: Trucie psów w polskich miastach
zgoda panowie!! u mnie w miescie ( ok 7tys mieszkańców, przez pewnien czas tez padały psy i koty ), ale w miejscach malo publicznych, np. na działkach.... ( wiadomo 70% działkowiczów to emeryci i rencisci, teren dosc duży)- wiec ktos o tak zepsutej psychice, potrafiacy zatruc np.10 psów (zapewne bez powodu) , nie sugeruje sie psim g....em.. --- jak dla mnie to sprawa jest prosta... po: 1- pomysł idiotyczny!! 2: truciciela za szmaty, po ryju, skopac i dla pewnosci jeszcze ze dwa szczały w ryj!! 3 : gdyby mój pies sie natknął na taką kosc to kolesia ; *@^*_$(_@&*$) , a na koniec utopie w pism g...ie... na samą myśl rączki mi sie trzesą...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum