Z polskiego hip-hopu jedynym wykonawcą tworzącym coś naprawdę dobrego jest Fisz. Inteligentny człowiek. Pierwsza płyta Kalibra też była genialna (dzięki Magikowi, który napisał większość tekstów). No może coś by się tam jeszcze znalazło, ale trzebaby długo szukać. 95 % polskiego hi-hopu to chłam, tak zwane hipho-polo. Chłopaki, których największą ambicją jest ukończenie zawodówki tokarskiej przekazują w swoich tekstach niesamowicie filozoficzne prawdy, uczą życia ("Karpe dię" - transkrypcja fonetyczna ), robią groźne miny. Wszyscy używają tego samego języka, chodzą w takich samych ciuchach, uważając się przy tym za nie wiadomo jakie indywidualności i oryginały. Żałosne to całe zjawisko jest. Nie wiem, czy nie gorsze od disco-polo. Bo wdziera się nieproszone zewsząd. Prawda jest taka, że 90 % ich słuchaczy to osoby w wieku 10-15 lat. To świadczy o wszystkim.