Pod koniec maja b.r. "odwiedziła" mnie policja w celu skontrolowania ilości zwięrząt egzotycznych w domu oraz sposobu ich "przetrzymywania". Zostali sprowadzeni przez życzliwych mi sąsiadów. Otóż mieszkam na parterze i domyślam się że w czasie spacerów zauważyli przez moje okno oświetlone terraria. Panowie policjanci sprawdzali czy aby żaden z moich podopiecznych nie wydostał się z miejsca przetrzymywania ( czyt. terrarium lub faunaboxu), gdyż moi sąsiedzi stwierdzili że "to " może przedostać się do nich przez okno. Po spisaniu raportu ( ilość wielkość itd) zapytali się czy mam na nie papiery. W tym miejscu dodam, że moim szczególnym zainteresowaniem darzę ptaszniki podziemne i one głównie stanowią obiekt mojej hodowli ( nie lubie słowa - chów), choć także kilka ptaszników naziemnych u mnie w mieszkaniu można znaleźć. Odpowiedziałem że na bezkręgowce nie są takowe papiery wymagane a i tak brachypelm i aphnopelm nie posiadałem nawet przed wejściem w życie ustawy.
Myślałem, że sprawa się na tym skonczy. Niestety moje prognozy okazały się błędne. Dziś w czasie mojej nieobecności w pracy mieszkanie odwiedzili panowie z Wydziału Ochrony Środowiska i stwierdzili że WSZYSTKIE ptaszniki wymagają rejestracji i zaczęli straszyć nieuchronną grzywną i wizytą weterynarza. Cóż jeśli przy bezrobociu sięgającym 20% a jest mnóstwo osób chetnych do podjęcia pracy ,urzędnicy nie znają przepisów pozostawiam to bez komentarza.
Jedynym zwierzęciem który może w przyszłości stanowić zagrożenie jest mój pyton skalny ( obecnie 2m ) jednak nie zainteresował on zbytnio urzędników.
Sąsiadka mnie "ponformowała" że złożyła pismo do Spółdzielni Mieszkaniowej :-).
Jaki z tego morał?
Według mnie dwa:
1 Uważać na sąsiadów.
2 Urzędnik ma zawsze rację.
Pozdrawiam
Filip
P.S. Jeśli będa zainteresowani to bede informował o rozwoju wypadków ale to już wolałbym na prv (wtedy moge wymieniać nazwiska "Najlepiej Wiedzących")/