Witam... w pustym ludzkim świecie, w tej głupiej szarej rzeczywistości której każdy z nas ma dosyć a jednak musi w niej trwać. Przechodzić przez tą męczarnię jaką w dzisiejszych czasach jest życie, usłane cierpieniami, bólem i przykrościami które napotykają nas na każdym kroku. Niby mamy ten XXI wiek, nowoczesność, nowe technologie lecz wszystko to jest dla zwykłego człowieka nieosiągalne. Tylko jedna rzecz, która jest ważna... pieniądze. Kierują one każdą myślą, każdym ruchem. Nasze pokolenie jest pokoleniem pieniężnym, a co z wiarą, przecież człowiek nie może bez niej żyć... ludzie wierzą... nie w BOGA tylko w pieniądze. Beznadzieja w każdym calu, bezsens, pustka wręcz granicząca z rozpaczą. Dążymy do niczego, do zrujnowania samych siebie, do totalnej zagłady która jest nieunikniona bo postępowania społeczeństwa nie jest w stanie zmienić pojedynczy człowiek taki jak ja. Ludzie się uczą zdobywają wykształcenie które w sumie nic im nie da w tym państwie, czy ze szkołą czy bez szkoły będą żyć tak samo, jedynym plusem szkoły są większe szanse zdobycia pracy, jednak bez znajomości jest to praktycznie nie osiągalne. Są "bogate" wyjątki z znajomości, oni coś osiągną, lecz my szarzy ludzie nie mamy w sumie żadnych perspektyw. Wyjechać stąd to jest szansa, lecz nie realna bo w sumie nie ma pieniędzy na wyjazd. I w wszyscy tak się strasznie dziwią że teraz jest tak niebezpiecznie. Nie ma pracy nie ma pieniędzy a przecież trzeba jakoś żyć, to wszystko jest spowodowane bezrobociem które szerzy się w Polsce już od dawna. Pierwsza rzecz jaka się nasuwa na myśl to ukraść albo zarobić w jakiś nielegalny sposób który jest 100x bardziej opłacalny niż uczciwe zarobienie pieniędzy. Życie uczciwe nie obciąża sumienia ale na starość ma się garba i malucha, a życie nieuczciwe opłaca się lecz "brudzi" strasznie sumienie. Którą drogę wybrać?? Z tym problemem spotyka się większość nastolatków po szkołach jak i bez i muszą dokonać wyboru, który jest raczej jednym z największych wyborów w życiu. Iść drogą prawą, uczciwą, dobrą którą rzadko osiąga się przewidziany sukces lub też złą drogą, nielegalne interesy, kradzieże (życie w dostatku i luksusie, w niebezpieczeństwie).
Bardzo dużo ludzi chce żyć uczciwie, spokojnie. Niestety przez nasze państwo jest to bardzo ciężkie, jak takie osoby nie zaznają krzywdy od ludzi złych to samym ciężko jest się utrzymać. Presja społeczna wywierana przez zło jest ogromna, ciężko się przed nią uchronić. Jest to istna paranoja z której człowiek nie może się wyzwolić. Młoda osoba idąca sobie spokojnie ulicą wieczorem jest narażona na pobicia, rabunki. To wszystko tworzy błędne koło które jest nie do obejścia przez młodego człowieka. Może to dlatego że mieszkam w tym mieście które jest na 3cim miejscu pod względem przestępczości w Polsce i dlatego że napotkało mnie tu bardzo dużo przykrych rzeczy? Tego nie wiem, ale zawsze towarzyszyła mi myśl... wyjechać stąd jak najdalej i jak najszybciej, może tam zaznam troszkę spokoju którego tak mocno szukam, może tam odnajdę swoją drugą szanse. Sam w to bezgranicznie wierze lecz nie wiem czy dam rade wytrzymać tu jeszcze te 2 lata. Maże o tym żeby wyjechać gdzieś na wieś, gdzie będę mógł się oderwać od tego całego syfu który mnie otacza, odpocząć od zgiełku który każdego dnia męczy moją głowę. To jest moja wiara tylko pragnę. Żyć w szczęściu i miłości co dzisiaj jest naprawdę ciężkie do zrealizowania. Myślę ze wiele osób z innych miast też się ze mną zgodzi.

Piszcie o oceńcie moją wenę gdy mam dola (mam średnio co 4 dni).