wszyscy nazywamy siebie ludźmi, bo podobno nimi jesteśmy, w wyniku milionów lat ewolucji z małych gryzoni staliśmy się gatunkiem dominującym który ogłosił się władcą świata, jesteśmy pierwszymi którzy mogą zgłębiać przeszłość. Potrafimy posługiwać się narzędziami wykonanymi z każdego możliwego tworzywa, jednak zastanawia fakt że dziennie z kuli ziemskiej znika 137 gatunków zwierząt... czy naprawdę wiemy co to znaczy? one znikną, już nigdy nie powrócą, już ich ie zobaczymy, niegdyś ta liczba była znacznie mniejsza, jednak ludzi jest podobno 6 mld a ma być więcej, nasza chciwość i technika zbyt wiele nie daje światu, tylko nam. Wyobraźcie sobie że w tej chwili amerykanie zrzucają kilka atomic na ben ladena... tylko dla jednego ssaka zginą setki gekonów i innych zwierząt które tak lubimy obserwować w terrariach. A co daje nam wyższość nad chociażby mrówką która w tej chwili przemieża bezkresy parku aby powrócić do gniazda, co nas nad nimi wywyższa? odpowiedź brzmi nic... jedynie tyle że jakiś dzieciak właśnie ją zabije jednym krokiem, uważamy się za inteligentnych i mamy rację, jednak czy aby inteligencja jest czymś pozytywnym? można by powiedzieć że tak, owszem, ale to w wyniku tej inteligencji nasze prawnuki najprawdopodobniej będą myślały o tygrysach tak jak my teraz o wilku workowatym, będą poznawały dusiciele tylko z książek, a w najlepszym wypadku z terrariów i eksponatów w muzeum. Nasza inteligencja nie da się rozwinąć innym naczelnym takim jak orangutany czy delfiny, intelihgencja daje nam możliwość wygody zaś nasza wygoda zazwyczaj oznacza dla krokodyli zmielenie ich na buty, dla gepardów przerobienie na suknie zaś dla nosorożców zabranie im rogów i uzywanie jako lek na impotencję (tak przy okazji to rogi nosorożców składają się z tego samego co nasze paznokcie... co o tym wszystkim sądzicie?