Ja tez stracilem troche bliskich mi osob + pewne przezycia i stres, jaki sie we mnie skumulowal... To wszystko mocno zachwialo moim zdrowiem...fizycznym. Objawy pojawily sie dopiero, jak juz myslalem, ze najgorsze za mna. Mimo, ze pisalem, iz nie wyobrazam sobie popelnienia samobojstwa, to jednak nie znam na tyle swojego umyslu, aby powiedziec, ze na 100% nie istnieja okolicznosci, w ktorych moglbym odebrac sobie zycie. Nikt tego nie moze powiedziec na pewno. Wiem tez, ze do popelnienia samobojstwa potrzebna jest odwaga. Samobojcy, mimo ze nie zastanawiaja sie nad konsekwencjami i tego, co uczynia innym, wkladaja w swoj czyn wiele odwagi, aczkolwiek o wiele wiecej odwagi i sily wymaga przeciwstawienie sie problemowi.

Moze zabrzmi to wrecz paradoksalnie, ale szanuje samobojcow, mimo iz nie szanuje aktu samobojstwa. Nigdy nie bede smial sie z osoby, ktora odebrala sobie zycie z blahego (jak dla mnie) powodu, bo juz wspomnialem, ze ludzie roznie radza sobie z problemami i roznie je interpretuja. A dlaczego nie szanuje aktu samobojstwa? Bo uwazam, ze nawet w najbardziej smutnym, samotnym i monotonnym zyciu moga znalezc sie takie chwile...chocby nawet i sekundy, dla ktorych naprawde warto zyc i tylko od czlowieka zalezy, czy bedzie szukal wyjscia z ciemnej jaskinii, aby uczynic swoje zycie lepszym, czy tez pozostanie w niej i sam finalnie zgasi sobie swiatlo. Jakie to proste... uciec od problemow.. moze byc tylko lepiej..albo zycie pozagrobowe, albo brak swiadomosci.. czyli stan zupelnej niewiedzy, a nawet i brak jakiegokolwiek stanu. Jednakze wg. mnie jest to najgorsze rozwiazanie. O wiele trudniej jest natomiast zaakceptowac kajdany rzeczywistosci, by isc przez zycie z tym, co sie ma, szukajac swiatla i blahostek, ktore czynia nas szczesliwymi.

Powyzsze rozwazania tycza sie raczej osob, ktore mysla o samobojstwie z powodu monotonii. Wlasciwie mozna to tez "przykleic" do tych, ktorzy stracili kogos bliskiego.
Bol jest, a czas mimo, ze leczy rany, to zostawia blizny. Trzeba sie nauczyc zyc z tym, co nam dal los i walczyc o poprawe. Jezeli ktos tak nie potrafi i sie zlamie... i zabije, to trudno, jego wybor i jego strata i na pewno nie wysmieje jego decyzji. Raczej pojawi sie u mnie wyraz wspolczucia. Wiem takze, ze wszyscy kiedys odchodza i poki zyjemy tu i istniejemy, powinnismy szukac swiatla... a noz je znajdziemy.

Sorry za takie wywody.. i tak tego pewnie nie czyta, bo to za dlugie ... ale nasluchalem sie dzisiaj spokojnych balladek Theriona i mnie wzielo na rozpisywanie sie