Byłam na pokazie przedpremierowym (mimo że nie jestem duchownym ;-)) Pół kina płakało, a słabo mi było i ręce mi jeszcze drżały godzinę po wyjściu z kina. Powiem tak: wstrząsający, prawdziwy, obrzydliwy, koszmarny, kiczowaty, ludzki, bardzo dołujący, negatywny i pięknie zrobiony. I wcale nie antysemicki. Parę scen rodem z hollywoodzkich superprodukcji, parę scen naprawdę chwyta za serce. Muzyka klasyczna, hollywodzka, ale cudowna scenografia i "malarskie" ujecia. I moje pytanie: PO CO powstał ten film? Uważam, że tylko po to, aby pokazac jak to rzeczywiście, pod wzgledem historycznym wygladało (film dobry dla historyków, choc pare byków było: np urzędnicy rzymscy wtedy nie poslugiwali sie oficjalnie łaciną, tylko greką). Bo dla mnie nie wniósł czy nie odnowił żadnych wartości, nie pokazał niczego innego, oprócz tego, jak reaguje ludzkie cialo na kilkadziesiat batów z metalowymi koncówkami. Owszem, ukazał prawdziwe oblicze męki Jezusa, ale przecież rownocześnie takie kary (biczowanie do śmierci, krzyżowanie, kamieniowanie) były całkowicie na porządku dziennym. Ateisty na pewno by ten film nie nawrócil, ba, mógłby jeszcze bardziej odstręczyć. Osobom wrazliwym i "nie muszącym" na to iść, serdecznie odradzam. Ale Gibson miał czego chciał - gigantyczny szum wokól siebie, jedną śmiertelną ofiarę podczas projekcji ;-)), duchowy niepokój i zarwane noce tysięcy ludzi na świecie i wpływy w ciągu pierwszego dnia większe, niż osiągnął Władca Pierścieni podczas całego wyświetlania ;-)