Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 24

Wątek: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

  1. #11

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    Rammstein, nie mow "nigdy". Zapytam Cie za 30 lat czy nie byles nigdy szczesliwy. Chodzi o to, ze nie zdajemy sobie sprawy z tego ze jestesmy szczęsliwi w danej chwili. Kiedy człowiek jest szczęsliwy, to tego nie czuje. Wiekszosc starszych osób przyzna sie teraz dopiero ze byli szczęsliwi kiedy mogli patrzeć jak ich dzieci dorastają. Zyciowe, ale prawdziwe...


  2. #12

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    za 30 lat ? troche długo bede musial czekac, jezeli dozyje ale ok...ech...
    Ale masz racje człowiek nie czuje szczescia, chociaz...jedna chwila moze zmienic nasze zycie tak ze...sam wiesz :>


  3. #13

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    w sposób bardzo schematyczny rozróżniłabym na początek 2 rodzaje przysłowiowego szczęścia związanego z pieniędzmi i dobrami materialnymi: /A/ podstawowe, które, jak wspomniałeś, zapewniają minimum fizyczne i pozwalają na wydobycie potrzeb wyższych, determinują dążenie do nich /B/ będące kwestią pewnego luksusu, drobnych tymczasowych przyjemności, wiążące się ze świadomością jakiegoś luzu i poczucia wolności (może raczej swobody).

    Ten system nie ustaje, lecz kręci się w kółko - tak, jak codziennie, za przeproszeniem, bywają potrzeby plasujące się niżej w masłowowskiej czy podonej hierarchii, tak 'okresowo' i -to znaczące- znacznie rzadziej, niż potrzeby czysto fizyczne lub te p i e r w o t n e, lecz s t a ł e /jak p.bezpieczeństwa/ występują, więc poczytujemy to za coś wyjątkowego- odczuwamy taką, dajmy na to, miłość; doświadczamy głębokiego przeżycia religijnego.

    idąc dalej tym tropem, coś, czemu przypisujemy przełomową rolę w życiu, może być tylko kwestią dojścia do głosu takiej potrzeby warunkującej, powiedzmy, proces myślowy, mistyczne zaangażowanie, etc., które pozwalają temu zaistnieć. kto wie, jaką hierarchię moglibyśmy stworzyć i jakie potrzeby/doświadczenia odkryć, porzucając pozostałe bodźce, ograniczając je, bądź w jakiś konkretny sposób normując. myślę, że to tłumaczy wiele poczytywanych za specyficzne i stanowiące jakiś ewenement możliwości umysłu, ciała - choćby praktyki mnichów buddyjskich.

    Dalej: piszesz, że funkcjonując w typowo industrialnym organizmie państwowym stosujemy środki materialne jako rodzaj odskoczni. to popychanie naprzód, uatrakcyjnianie dzięki finansowym możliwościom trybów tego samego mechanizmu. teoretycznie w tym przypadku musielibysmy pracować w jeszcze większym wymiarze. chociaż, z drugiej strony, zgodze się z Tobą, że można to nazwać, podobnie jak oderwanie się od aspektu materialnego, czymś w rodzaju ucieczki - każda z wybranych postaw pozostaje częściowo w sferze pozoru.


  4. #14

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    ja kasiasty nie jestem zato szczęśliwy tak, nie zaprzeczam że było by miło przyjachać swoją wymarzoną bryką do wymarzonego domku z ogrodem i basenem, później zagrać w bilarda, wypić szkocką whyski, później zrobić impreze dla wszystkich znajomych i niemarwić sie o straty materialne. Zakładasz rodzine: żona+3dzieci, piesek rybki i ptaszniki :-P możesz wszystkich utrzymać, nie martwić sie czy jutro bedziesz miał co włożyć do gara. Same pieniądze nie dają szczęścia ale mogą pomóc w jego osiągnięciu np. jesli dla kogoś być szczęśliwym tzn zakochać sie masz większy problem gdybyć był np. żebrakiem, a gdy masz swój dom, auto, łatwiej znaleść kogoś odpowiedniego z kim mógłyś byś być szczęśliwym. Takie jest moje zdanie. pieniądze może i szczęścia nie dają ale ich brak napewno nie, fajnie że ktoś z was jest szczęśliwy kiedy jest głodny, niema dachu nad głową, szuka jedzenia na śmietnikach itp.


  5. #15

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    Nie ma szczescia jako takiego. Jest tylko jego poczucie. Tak samo jest w przypadku wolnosci. Mi do spełnienia tego pierwszego, brakuje obecnie tego drugiego (wyprowadzić się i mieszkać po swojemu!), a do tego trzeba tego trzeciego - pieniędzy. Zatem uważam, że w taki właśnie sposób, pieniądz implikuje szczęście - jest środkiem, ale nie powinien być celem. Z pieniedzmi tez jest tak, ze mozna o nich mowic rozne rzeczy, ale lepiej jest je mieć, niż ich nie mieć W każdym razie, nawet jakbym wycierała nos banknotami, to co mi z tego, jeśli nie mam dla kogo ich wydawać i na co - bo chyba o zwierzaczkach się mówi "to" - ich wydawać.

  6. #16

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    O tym sie mowi tak, że na miejsce spełnionej jednej potrzeby, pojawia sie po jakimś czasie kolejna potrzeba. I tak w kolko. To juz jest takie nasze ludzkie zachowanie. Bez tej cechy bysmy sie nie rozwijali, choc faktem jest, że ciągłe "chcenie więcej" doprowadziło na kuli ziemskiej do wielu nieszczesc.

  7. #17

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    wkoncu bys kazal zrobic sobie operacje chirurgiczną na zywca, bo juz nie miałbys pomysłow na co ja wydac, bo nic Ci więcej wrazen nie dostarcza....

  8. #18

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    Mi do szczescia niewiele potrzeba, chociaz w rzeczywistosci trudno jest mi to osiagnac. Nienamacalne rzeczy trudno się zdobywa, lub raczej wywalcza. według mnie trudniej niz pieniadze. I nie mowie tu o milosci.

  9. #19

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    Słuchajcie, skoro już temat pieniędzy i szczęścia został poruszony, to powiedzcie, jak myślicie, czy mając pieniądze łatwiej znaleźć partnera/partnerke?

    Pozwole sobie jako pierwszy wypowiedzieć sie na ten temat.
    Otórz znam kilka przypadków, każdy inny. Przytocze, moim zdaniem, najciekawszy( odrazu na wstępnie chcę zaznaczyć że nie jest to mój przypadek, tylko pewnych znajomych):
    Nie tak dawno dawno temu ;P żyła sobie, i wciąż żyje, pewna dziewczyna. Mieszka ona w sporym domu, z basenem, sauną, siłownią itd itp. Przed domem stoją 3 samochody, którymi, zapewniam was, nikt by nie pogardził. Pojawia sie chłopak, zwyczajny przeciętniak na Maluchu WRC (dla nie wtajemniczonych rozszyfruje skrót WRC - Wieśniaki Robią Cuda). Dziewczyna sie w nim zakochuje, on w niej także... I teraz zapewne nie jednemu z was nasunie sie do głowy myśl że on kocha jej pieniądze a nie ją. Otóż musze wam powiedzieć że jak do tej pory on twierdzi że ją kocha... Myślicie że to prawda? Szczeże mówiąc ja w to wierze. Ale wiem też, że kiedy on przestanie ją kochać to napewno zostanie z nią ze względu na to co ma.


  10. #20

    Re: Pieniądze szczęścia nie dają...czy oby na pewno?

    mnie sie wydaje że łatwiej jest znaleść partnera/ke gdy mamy kase a jeżeli byśmy jej nie mieli, płeć piękna ceni sobie to jak sie ubieramy, jak wyglądamy, gdzie chodzimy itp, często jest to uzaleznione od tego ile mamy kasy. Przykładowo niemasz kasy i ubierasz sie niezbyt zchludnie, masz jedą wydartą pare spodni i dziurawe buty, ciezko Ci bedzie znaleść wspaniałą partnerke. Jeśli ubierasz sie modnie, dbasz o siebie ( myjesz zęby, dbasz o to żeby ładnie pachnieć itp:-) ) napewno nie jedna kobita na to poleci, to możesz osiągnąć jeśli bedzie Cie stać na to, niekoniecznie o to żeby mieć 20 par spodni czy coś takiego, ale o to zeby niebyc zwykłym zuylem spod monopola który pije bo niema kasy na życie i chce jakoś przetrwać kolejny dzień. Nie uchwyciłem tutaj wszystkiego dokładnie tak jak ja o tym myśle bo mam za skromny słownik niestety. ale chociaż częśc tego co chciałem napisać, napisałem.


Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •