no to masz racje
kiedys byl taki sklepik obok mnie ,co nazywalem go "wariatkowo" w ktorym ryby potrafily plywac zdechle przez 4 dni albo patyczaki byly na sprzedaz (jak ktos chcial kupic to jak zabraklo w terra to zbierane byly ze scian sklepu) aaaa i byl tam tez pies pekinczyk ktory lubiaj jesc papier toaletowy i ta wlascicielka sklepu go karmila aby zabawic dzieci przychodzace do tego zoologa---> pies potem mial bolesci i wogule nie dalo sie wejsc do sklepu bo taaaaaak smierdzialo, byly tez inne przypadki ale szkoda pisac

....WKONCU SKLEP ZLIKWIDOWANO bo nie placila co miesiac za wynajmowanie "lokalu"


dobrze sie stalo !!!!!