Witam !

Intryguje mnie pewien temat i ciekaw byłbym co o tym sądzicie.
Na przykłdzie pośrednio związanym z terrarystyką; Rak szlachetny (Astacus astacus) jest w Polsce stworzeniem prawnie chronionym od pewnego czasu. Zakładając, że jakiś człowiek złapał parkę raków kiedy nie były one jeszcze objęte ochroną, lub bestialsko wyrwał je z ich naturalnego środowiska (będąc nieświadom popełnianego wykroczenia). W jakikolwiek sposób, raki znalazły się w jego akwarium i znalazły tam dogodne warunki do rozrodu. Po kilku latach gdy małych raków była już pokaźna ilość, jegomość ten zaczął sprzedawać raki akwarystom. Teraz sedno sprawy, uważając, iż raki mimo, że chronione to z hodowli, pewnien akwarysta nabył kilka sztuk skorupiaków ze świętym przekonaniem o nie popełnieniu przestępstwa; no w sumie raki są pod ochroną ale przecież ma je od hodowcy wiec nie naruszył populacji naturalnej, a na tym chyba praktycznie polega ochrona. Pytanie: czy akwarysta myśli prawidłowo ? Czy faktycznie kupując zwierzęta chronione od hodowców nie naruszamy prawa ?
Taka sama sytuacja może zdażyć się z każdym innym stworzeniem chronionym w Polsce (no przypuśćmy przepiękny zaskroniec albo pieknie ubarwiony kumak nizinny lub górski), ale także za granicą. Taki skorpion cesarski jest na liście konwencji waszyngtońskiej, można wiec "założyć", że jest chroniony (w miejscu jego pochodzenia) i nie powinien być chowany bez dokumentu potwierdzającego jego "legalność". Czy osobnik urodzony w Polsce u osoby trudniącej się hodowlą skorpionów jest tym samym "legalny" ?

W nadzieji, że jasno przedstawiłem frapujący mnie temat, czekam na odpowiedzi

Maikardaaion