No wiec znowu zdjecia moich wezy(zamecze nimi wszystkich),ale to przez to ze sie emocjonuje sie nimi))
Kupa byla w porzadku (badania w laboratorium), skore czailm przez tydzien,wszystko bylo OK, wiec wprowadzilem samice do terra samca.
Abstarhujac od tego ze przejechala po wszystkim jak buldozer (wazy jakies 4-5kg), pogniotla troche roslin (moje biedne oplatwy) i wywalila miske z woda(dwa razy).
Zacznijmy opowiesc o pierwszej randce.
On i Ona sie poznaja.
Ona lazi po terrarium i niszczy, a on syczy i nadyma sie jak porabany, mysle...zaraz jej grzmotnie! Wytrzymalem w napieciu jakies 30 minut tego syczenia...az przestal.
Pod wieczor dalem jej jesc (dupny szczur plus witaminy).
...a On zaczal zrzucac wylinke...chcial sie pokazac z jak najlepszej strony,zwlaszcza po niezbyt udanym wejsciu (syczenie i straszenie).
...Ona czekala...
...i czekala,az sie spocila))
No i w koncu sie pokazal w calej swej okazalosci.
...no i sie przytulili i bez syczenia poszli spac.
Co prawda caly ten wieczor mnie kosztowal strzala (ugryzienie) od mojego samca...ale to sie nie liczy bo teraz jest pieknie.
Drugi odcinek...w przyszlosci.