Coz, z rezerwacja stolikow bym polemizowala. Jako jedna z pierwszych zarezerwowalam stolik - nie mialam mozliwosci wybrania sobie, po prostu zapisano mnie na stolik nr 2 w tym zimnym korytarzu, a kiedy poszlam zaplacic 10 zl (!) za ten stolik uslyszalam, ze sama sobie go wybralam. No wybaczcie, musialabym upasc na glowe, aby sobie stolik w przeciagu zamawiac... Uslyszalam tez, ze przeciez moglam sie przeniesc - milo by bylo, gdyby to ktos z organizatorow zaproponowal. Nie bede przeciez wlazic na sale i sie ustawiac na czyims miejscu... Co do wystawcow z krajow osciennych - nie bede sie wypowiadac. Co do reklam jako najwiekszej gieldy w Polsce - tez nie (no, chyba ze by dodano "w tym rejonie"). Dojazd - owszem, jak ktos ma wlasny transport. Barek - hmm, wielu ludzi czytajac slowo "barek" na rezerwacji mialo na mysli cos w stylu Świetochlowic, a nie brak kawy i herbaty, a jedynie wysoko % alkohole... Kto od 7:00 rano pije drinki??? Dobrze, ze dopisala pani z grillem - kielbaski byly bardzo dobre. Uwazam, ze ta gielda to lekki niewypal (pomijajac pieniadze ledwo zarobione na zwrot paliwa). Moze i inni jezdza na gieldy, zeby sobie pojezdzic, ale dla mnie glownym celem jest przywiezienie kilku zlotych do domu (takie czasy) - coz, wstawanie o 4:30 aby sie przejechac i wyjsc na zero - chociaz dobre i to, moglam stracic .

Pomijam kwestie spotkania sie ze znajomymi - bo to zawsze jest bardzo mile. Tylko ze z tymi znajomymi to sie moge w kazdej chwili spotkac we Wroclawiu i nie musze po to jechac 120 km w jedna strone...