Pracuję w Warszawie a moja firma znajduje się na terenie osiedla domków jednorodzinnych. Ostatnio zauważyłem że w ogródku jednego z domów jest zbudowana zagroda z desek a w niej jest 7 żółwi stepowych.
2 z nich są duże a reszta średniej wielkości i 1 malutki.

Przedwczoraj idąc do pracy zauważyłem że samiec żółwia "pracuje" na samicy -"pukał" ją zawzięcie i przy okazji wydawał b.śmieszny dzwięk:-)

Szkoda mi się zrobiło samiczki bo nie wiedziałem czy właściciel posesji wie o miłości swoich żółwików i czy zorganizuje przyszłej mamie dogodne warunki do złożenia jaj.

Dzisiaj tak się złożyło że właściciel żółwi robił coś przy samochodzie więc zagadałem do niego i opowiedziałem mu co robiły żółwie podczas jego nieobecności.

Facet się roześmiał i powiedział że wie o tym -bo jak stwierdził one to robią co roku...

Pogadaliśmy chwilę i okazało się że gość nie ma pojęcia co zrobić ze złożonymi jajami. W poprzednich latach wszystkie niestety psuły się bo gość nawet nie słyszał o inkubatorze.

Teraz myślę o tym że może by wziąć żółwiowe jaja i zająć się nimi lub podrzucić gościowi ksero informacji z książki o tym jak je inkubować.

I co wy na to?