Witam was wszystkich, chcę się z wami podzielić moimi przykrymi doświadczeniami które miałem podczas ostatnich ośmiu miesięcy(czyli od początku mojej przygody z pająkami)
Przez pierwsze 5 miesięcy było wszysto ok ale ponad 2 miesiące temu padl mi pierwszy pajączek metallica l2, w pewnym mmencie przestała jeść, wyliniala na l3 i stała się mało ruchliwa, nie jadła aż w końcu po 2 tygodniach padła. Niedługo potem padł mi cambridgei l7, była to ewidentnie moja wina bo wystawiłem go na słońce po wylince. W tym samym czasie padł mi cambridgei podczas wylinki z l3 na l4, wg. mnie miał za sucho. No i podczas ostatniego weekendu uciekła mi rosea l4, w sobotę karmiłem pająki i najwidoczniej niedomknąłaem pojemnika, dopiero wczoraj zobaczyłem ze jest otwart, nie wiem jak moglem to przeoczyć.
Mam już dość że przez moją głupotę zginęło tyle pająków, normalnie chciałbym aby ktoś przyjechał i trzepnął mnie w łeb to może się czegoś nauczę. Faq znam prawie na pamięć, sięgam porad wielu osób a i tak popelniam błędy.
Widać człowiek uczy sie całe życie, tylko czemu zwierzęta mają cierpieć? Wy też tak macie? czy to tylko u mnie?