Wczoraj przerazilam się, gdy stwierdzilam, że mi gąsienica z klatki wyszła. Zostawilam ją w hodowlarce na 3 dni i pojechalam na pilny kurs, oczywiscie narwalam jej zarła. Żarła, żarłą aż... zechciala sie przepoczwarzyć. Wylazla jakos z hodowlarki i poszla szukac ziemi do zagrzebania. Jedyne co bylo w pokoju czarne to zostawiona przez moich wspollokatorow patelnia. A wiec weszla do tlustej patelni i UTOPILA SIE W OLEJU (((((
Żal ogromny, bo garbatka całkiem ładna od jaja hodowana... Ech. przynajmniej mi jeszcze miernik zieleniak po domu lata