A więc zacznę od tego iż przedwczoraj odwiedzilem moją babcię w świętochłowicach aby nastepnego dnia pojsc na znana nam wszystkim giełdę. Gdy własnie to się stało kupiłem jakże oczekiwanego gekona lamparciego - samiczke pieknie ubarwiona. Zaniosłem do domu dokonalem dokladniejszych ogledzin i odstwilem gekona do sypialni ( w odpowiednim pojemniku) ok godz. 17 miałem wyjeżdżać do domu więc o 16.40 poszedłem spakować zwierzątko- gekona nie było. Przeczesałem wszystko. Gekona słyszałem więc wtedy jeszcze żył. Niestety nie znalazlem go i musialem pojechac. Zostawilem na srodku pokoju pudelko maczniakow i miseczkę z wodą, a dziadek regularnie zaglądał w nocy do pokoju. Niestety do dzis się nie znalazła, i nie daje oznak życia.
Każdemu kto nie przeżył jeszcze ucieczki- tymbardziej oddalonej o ok 300 km od twojego domu- nie życzę tego. Jeszcze nigdy niebyłem tak zawiedziony. Miałem wracać gekonem, wróciłem ze świerszczami.

((

P.S JAK MAM GO ZNALEŹĆ???? ;(