Bo jak widzisz, jak zwierze żyje, a potem zostaje brutalnie zabite, to co innego, niż jak dostajesz tylko fragment zwierzaka, którego wcześniej nigdy nie widziałeś. Jedymymi kręgowcami, na których śmierć mogę patrzeć (prawie) bez uczuć, to ryby (ale tylko dzikie, takie, które wyłowię z jeziora, bo akwariowych mi szkoda).

Bezkręgowców mi natomiast wogóle nie szkoda (właśnie teraz dałem rakowi kubańskiemu muchę :-) ).

Uważam, że karmienie żywymi myszami węży jest okropne. Większość hodowców węży nie lubi myszy, i ich zupełnie nie żałują. A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś daje takiego węża jak wasz np. tygrysowi syberyjskiemu. (Czyli na odwrotnie niż wy. Ssak zjadłby gada.) Raczej nie byłby to dla was przyjemny widok. I powinniście zacząć myśleć, że mysz to żywe stworzenie, które ma uczucia i może przewyższać węża inteligencją, a nie traktować je jak coś co nadaje się wyłącznie jako karma dla węży.