Nie robi na mnie wrażenia ani karmienie żywym, ani macanie mrożonek, ani ich własnoręczne produkowanie. Robi na mnie natomiast wrażenie taka bezsensowna argumentacja. Faktycznie trudno zajmować się wężami będąc przesadnie uwrażliwionym pod tym względem, ale nie trzeba od razu wykazywać szczeniackich ciągot do obserwowania zabijania i jeszcze uzasadnić tym swoją wyższość nad tymi, którzy takich potrzeb nie mają.