Dzisiaj po południu dokonała żywota moja Robala, samica straszyka nowogwinejskiego((. Byłam do niej trochę przywiązana, bo to był mój pierwszy straszyk. Po prostu złożyła rasztę jajek i po długiej agonii odeszła na tamten świat
Na szczęście doczekała się jeszcze wyklucia pierwszego potomstwa i teraz dzięki niej mam w pokoju prawdziwe domowe przedszkole :P
Ludzie się dziwią, jak można się przywiązać do "robala", ale mnie to jakoś łatwo przychodzi.
Na szczeście ten zapoczątkowany nie dawno atak klonów trwa nadal i myślę , że tak szybko się nie skończy .