Jest to bardzo wstrząsająca, przygnębiająca i smutna opowieść. Wiem, że przypadek, który zaraz opiszę nie jest jedynym takim, ale zwracam na niego uwagę wszystkim mniej i bardziej doświadczonym terrarystom.
Zdarzenie nie dotyczy mnie tylko mojego kumpla, który niestety w ogóle nie znał się na terrarystyce, ale trzymał w domu, w terarrium żółwia. Do niedawna w ogóle nie wiedziałem, że go ma. Dowiedziałem się, dopiero, kiedy okazało się, że zwierze już nie żyję. Nota bene, z jego opisów wnioskuję, że był to dorosły, zabrany z naturalnego środowiska Testudo kleinmani (ale głowy nie dam bo mi samemu nigdy nie było dane go widzieć), więc jest to ogromna strata.
Zdarzyło się to jakiś tydzień temu, w Warszawie, za Jelonkami. Był to dzień, tak częstych ostatnimi czasy, ponad 25 stopniowych upałów. Kumpel rano wystawił terrarium, wraz z żółwiem na balkon. Potem o nim zapomniał i pozostawił je tam do późnych godzin popołudniowych. Gad nie miał, niestety, w pojemniku żadnej możliwości ukrycia się i po prostu się ugotował. Kiedy kolega chciał mu ok 17 dać jeść już się nie ruszał, nie reagował na bodźce, a z jego pyska i nozdrzy płynęła jasna, mleczna wydzielina...
Kiedy o tym usłyszałem byłem do głębi wstrząśniety. Teraz pozostaje mi tylko zaapelować: JEŻELI JESTEŚCIE ZNAJĄCYMI SIĘ NA RZECZY HODOWCAMI, PYTAJCIE ZNAJOMYCH, CZY SAMI NIE TRZYMAJĄ W DOMU JAKICHŚ ZWIERZĄT I POMÓŻCIE ZAPEWNIĆ IM DOGODNE WARUNKI!!! KTO WIE, MOŻE I WŁAŚCICIELE ZAINTERESUJĄ SIĘ TERRARYSTYKĄ...
Ja tego nie uczyniłem i znając kumpla 6 lat dopuściłem do tego, by jego żółw zginął tak straszną śmiercią. Istotnym jest także, że takimi, trzymanymi przez "zwykłych" ludzi zwierzętami są zwykle żółwie stepowe, greckie lub czerwonolice oraz legwany. Jak wiemy, wszystkie te gatunki są przecież jednymi z bardziej wymagających, dlatego trzeba dołożyć jeszcze większych starań!!! Jeszcze raz proszę: Pomóżcie im!!!

Pozdrawiam