Cześć,
miałem kilka dni temu dość nieprzyjemną przygodę.
Podjąłem się koledze przewiezienia 2000 świerszczy - akurat do niego jechałem więc obiecałem to zrobić. Odebrałem je od hodowcy - odpowiednio zapakowane, z jedzeniem i siatką wentylacyjną.
Siatka co prawda była plastikowa, ale hodowca zapewnił mnie że jej nie przegryzą.
W domu postawiłem pudełko w przedpokoju - żeby je wziąć rano do auta i zawieźć. Oczywiście całą noc słychać było śpiew
Rano wstałem sobie spokojnie, i słyszę śpiew. W pierwszej chwili zdziwiłem się - wydawało mi się że nie można rozróżnić z którego kierunku dochodzi Ale nie przejmowałem się tym.
Dopiero po chwili zauważyłem, że na pudełku siedzi kilka świerszczy
Rozjerzałem się - dookoła istna inwazja Świerszcze dokładnie wszędzie
Wygryzły dwa otworki w plastikowej siatce
No i zaczęło się - wyłapałem około 100, może 150 świerszczy do osobnego pudełka (nie chciałem otwierać tego z 2000 bo to dopiero byłaby inwazja. Zakleiłem pudełko (w sumie cała akcja trwała jakieś 2 godziny i zacząłem się szykować do wyjazdu.
Biorę kurtkę - spadają świerszcze, w butach - świerszcze
W sumie znalazłem jeszcze jakieś 30-40 świerszczy
Ale chyba się udało.
Zawiozłem świerszcze do kolegi - opowiedziałem mu o wszystkim i wróciłem do domu.
Od tego czasu udało mi się złapać jeszcze 5
Ciekaw jestem, czy jeszcze gdzieś się plątają po domu
Gdybym miał jaszczurki - miałbym trochę karmy, ale nie mam.
Za to następnym razem - dodatkowo zabezpieczę przesyłkę
Pozdrawiam wszystkich