Kiedyś wypuściłem moją czerwonolicą żeby pochodziła sobie po mieszkaniu, wtedy nie przyszło mi do głowy że to niedobrze, a moja mama otworzyła balkon bo było ciepło. Żółw jako bardzo ciekawskie zwierzę od razu tam pognał no i oczywiście skoczyła z 3 piętra na ubitą ziemię i...przeżył. W domu nikt się nie zorientował, dopóki nie przybiegła lekko spanikowana sąsiadka, że nasz żółw z popękaną skorupą uciekał przed nią ale go złapała. Pojechałem szybko do weterynarza, który nawiercił w karapaksie nad głową dwie małe dziurki skręcił drutem i stwierdził, że jeśli opłucna nie jest pęknięta to powinno być w porządku. Widocznie było bo minęło parę lat a żółwica żyje, blizny zostały, a i ja się nauczyłem jednego - koniec ze spacerami. Z drugiej strony może by tak balonik z helem.