Może nie jest to szczególnie na temat w forum dla terrarystów ale każdemu powinno dać do myślenia. Swego czasu hodowałe w swym akwarium piranie. Ryby tyleż piękne co krwiorzercze, z powodu chwilowego braku gotówki (czytaj lenistwa) nie miały szyby nakrywowej nad akwarium a jedyne zabespieczenie stanowiła szafka w której znajdowało sie całe akwarium wraz z osprzentem i oświetleniem. pewnego dnia dama przyprowadzona do mojego pokoju z zainteresowaniem podbiegła do akwarium zobaczyć bestie. Niestety nie zdążyłem jeszcze powiedzieć tempej niewieście że są to stwożonka niesamowice tchużliwe i płochliwe więc żadnych gwałwownych ruchów wykonywać nie należy. Jak łatwo sie zorientować nagłe pojawienie sie (ładnej skondinąd) buźki tuź przed akwarium wywołało ogólny popłoch. rybsko 14cm wielkości nie miało specjalnych problemów z otwarciem szafeczki i wychlupnięciem na zewnątrz dama tak szybko ja sie pojawiła przed akwarium tak szybko od niego odskoczyła z piskiem. Ja skoczyłem do szamoczącej sie na dywanie biednej ryby. Niestety mało myśląc prubowałem nakryć rybę ręką i zwrucić ją wodzie. Nagle poczułem ostry ból jak kopnięcie prądem. Z prawej dłoni krew lała mi sie ciurkiem. Cóz skoro wołowina czy skrzydełka kurczaka nie były dla pirani za twarde to niby dlaczego moja ręka miała by być. W poduszeczce pod wskazującym palcem ziała czerwona diura ok cm średnicy. Ryba oczywiście trafiła koniec końców dowody. Następnego dnia pojawiła sie szyba nakrywowa na akwarium. Ja do dziś nosze na ręce blizne jako dowód swej impulsywności. Wniosek jaki należy wyciągnąć z tej histori, zanim wpóścisz dziewcze do pokoju zadbaj żeby wiedziało jak sie tam zachować. A poważnie zamin zaczniesz łapać zbiega zastanów sie czy aby napewno ty jesteś bespieczny. W moim przypadku obyło sie na bólu i bliźnie ale równie dobrze ryba mogła mi np uszkodzić ścięgna czy wiąski nerwów a wtedy nie było by już tak niewinnie. Chrońcie dłonie gadzina też potrafi urzreć niczego sobie. Nawet taka niewielka i całkiem oswojona. To nie jedyna blizna po pupilu na moich rękach, ale to już zupełnie inna historia.