Chmmm... coś tu mi się nie zgadza. Pierwsze to to, że ewolucja jest faktem, a nie teorią (ale to tylko taki słowny szczegół).
Straszyki jako grupa nie są pierwszymi organizmami pokazującymi powstawanie i zanikanie pewnych narządów. Takie zjawisko zachodziło wielokrotnie u owadów (skrzydła, odnóża i aparaty gębowe), jak i wyższych zwierząt (patrz np. powstawanie "płetw" u ssaków, gadów i ptaków wodnych). Wiem, że zdanie precyzuje, że chodzi o jeden gatunek, ale co jeśli mamy do czynienia np. z populacjami tego samego gatunku (skrzydlate i bezskrzydłe), które łączą się. Innym przypadkiem mogłoby być (tu już tylko domysły) związanie zaniku skrzydeł z jedną mutacją, która może ulec rewersji lub zostać naprawiona w inny sposób.
Sformułowanie, że straszykom skrzydła pojawiają się i zanikają w zależności od potrzeb też chyba nie jest najlepsze. Sugeruje to (wg. mnie), że dzieje się to bardzo szybko (być może nawet w życiu jednego osobnika). Jest to do pewnego stopnia prawdziwe, bo u wielu owadów, w tym chrząszczy (np. Dorcatoma) mogą powstawać np. w dobrych warunkach pokolenia o znacznie osłabionych zdolnościach dyspersji (nie pamiętam czy nawet są bezskrzydłe), to samo z mszycami. Innym przykładem o podobnym wydźwięku jest występowanie różnych form szarańczy wędrownej.

Konkluzja jest taka, że nikt się nie pomylił tylko rzeczywistość jest bardziej złożona i trudna do pojęcia niż nam się wydaje...