Ja jednej mojej musiałem amputować skrzywione odnóże. Poczekałem aż drugie utracone w czasie wylinki się zregeneruje aby mogła isę łatwo poruszać. Obciołem jej je mniej więcej w kolanie (o ile to się tak u modlich nazywa). Chwile była nerwowa, a potem... odgryzła i zjadla reszte :-) Modliszki to mega żeźniczki :-)