no, wreszcie moge odpisac
wiec udalo mi sie pokonac te male paskudy, duszym kosztem nie da sie ukryc, ale wynikalo to ze zbyt poznej reakcji na to zagrozenie. 2roslinki w doniczce umarly, 3tez jest bez szans, ale zostaly 2, ktore walczyly do konca i teraz pieknie odrosly. wygladaja nawet lepiej niz przedtem.
no a teraz metoda moja (nawet nie moja, tylko podpowiedz znajomego z gieldy) - wywatem z petów spsikalem roslinke. juz po pierwszym psikaniu wiekszosc paskud umarla, psikalem na noc i czasem w dzien. po paru dniach nie bylo sladu po robaczkach, same trupy ktore splynely z wywarem na dol.
sam wywar robilem tak: kilkanascie petów(kiepów) (niedopałki papierosów, z filtrem i spalonym tytoniem), popiół z popielniczki i troche tytoniu, to zagotowac w ok 0,5l wody i odstawic na 48h
mala uwaga, podczas gotowania i pozniej wywar strasznie smierdzi, co jest oczywiste, wiec uwazajcie bo bliscy Wasi moga sie troche zdenerwowac