-
Re: Odpowiedź dla Snejka
nie odniosles sie do szwedzkiej strony ktora jest ta wlasnie rygorystyczna, a co jak co oni maja duuze doswiadczenie w temacie, poniewaz handel zwierzetami egoztycznymi jest u nich wiekszy niz w Polsce
Skoro oni sie nie burzyli to wydaje mi sie spoko.
A przewozilem Morelie spilotes.
-
Re: Odpowiedź dla Snejka
Jak widzę dyskusja się uspokoiła, więc nie zamykam wątku. Mam nadzieję, że tak pozostanie.
Pozdrawiam
Natalia
-
Re: Odpowiedź dla Snejka
O, widzisz Snejk, teraz to całkiem inna rozmowa. Twoja Morelia spilota jest z pewnością w aneksie B do Rozp.338/97, bo jedynie Python molurus molurus jest w aneksie A, cała reszta Pythonidae w aneksie B.
W art.9 Rozp.338/97 są wprowadzone ograniczenia w przemieszczaniu w obrębie Wspólnoty (Unii), czyli np. z Polski do Szwecji, żywych okazów z gatunków aneksu A. Wymaga się posiadania unijnego świadectwa - jako udokumentowanie zgody organu administracyjnego na takie przemieszczenie wtedy, gdy wcześniej było dla danego okazu wyznaczone miejsce przetrzymywania. Jeżeli żadne miejsce przetrzymywania nie było przez organ zatwierdzone, to osoba, która odpowiada za przemieszczanie powinna mieć dowód zgodnego z prawem pochodzenia tego okazu. Tylko, czy zaświadczenie weterynarza jest takim dowodem?
W przypadku Boa constrictor kupionego przez Gekonka nie wiemy, bo go nie widzieliśmy, czy on jest occidentalis i w aneksie A, czy inny podgatunek i wtedy w aneksie B. Nawet jak z wyglądu nie przypomina occidentalis, to jakiś dociekliwy funkcjonariusz mógłby się zastanawiać, czy to aby nie jest mieszaniec, który powinien być wtedy traktowany jak z aneksu A i dlatego z premedytacją nie wpisano nazwy podgatunku na zaświadczeniu. Może z premedytacją nie wpisano też kodu źródła pochodzenia, bo ten okaz nie spełnia definicji ‘urodzonego w niewoli’. I co wtedy? Jak udowodnić, mając takie zaświadczenie jak posiada Gekonek? A jak udowodnić, że to w ogóle jest papierek od tego okazu, skoro nie jest opisane żadne oznakowanie?
To, co wystarczające w Polsce w świetle ustawy OP (i też nie dla wszystkich urzędników, czego dowodzi tytułowy problem Gekonka) bynajmniej nie musi być uznane za wystarczające w innym państwie UE. A Min.Środ. pracuje od 8.15 do 16.15, jak ktoś zostanie np. zatrzymany w Niemczech do kontroli drogowej o godz.17 to pewnie będzie czekał na komisariacie co najmniej do południa, aż z Warszawy nadejdzie faks z informacją, że ‘w Polsce to się takie dokumenty wystawia’. Chyba jednak lepiej wymusić w Ministerstwie, żeby zgodnie z przepisami unijnymi wydali świadectwo w przeciągu 1 miesiąca i mieć spokój. Unijne świadectwa ‘pochodzenia okazu’ wymyślono właśnie po to, żeby takich problemów nie było. I nie trzeba ich tłumaczyć przez tłumacza przysięgłego, bo mają taki sam układ rubryk we wszystkich językach, więc wiadomo, co poświadczają.
Wobec żywych okazów z gatunków aneksu B (a więc twoja Morelia) art.9 nie wprowadza żadnych ograniczeń w możliwości ich przemieszczania po Unii, jest tylko nakaz, abyś przed pozbyciem się swojego okazu uprzedził nabywcę o wymaganiach hodowlanych tego gatunku. Teoretycznie więc Szwedzi mogli nie żądać od Ciebie żadnego dokumentu, chyba że podejrzewali nie całkiem legalne pochodzenie albo zamiar sprzedaży.
Mam nadzieję, że to już wyjaśnia ostatecznie całą sprawę.
Pzdr.
-
Re: Odpowiedź dla Snejka
pamietaj jeszcze o tym ze kazde panstwo moze swoimi prawami sie rzadzic, obojetnie od konwencji czy dyrektyw unijnych, wiec to nie jest tak latwo, bo zajelo mi to pol roku zeby wszytsko dostac.
poniewaz chcieli dokumenty rejestracyjne, papior z ministerstwa (citesopodobne),, lub swiadectwo urodzenia w niewoli i zaswiadczenia i pieczatki z powiatu i lekarza uprawnionego
Wiec Konwencja sobie, Unia sobie a Szwecja i Polska...sobie.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum