-
Re: Apropo "niebezpiecznych" - Pismo do SSalamandry.
robert.p. napisał(a):
> lubi Pan pisac w ten sposób ze ta lekko ironiczna,szydercza
> nutka ma prowokowac osoby mające inne zdanie do wypowiedzi
> które nie zawsze powinny miec miejsce.
Piszę dla inteligentnych, więc liczę na zrozumienie sarkazmu czy prowokacji .
> Rozumiem poczucie własnej wyższosci i przewagi swojego
> wykształcenia ale hodowla zwierząt do celów dydaktycznych i
> dawanie ogłoszeń na forum "sprzedam" nie idą ze sobą w parze.
Z tym poczuciem wyższości to bym nie przesadzał . Nie zrozumiałem, to co mam robić z nadmiarem zwierząt które za własne, prywatne i często spore pieniądze kupiłem ?
Ja
> jestem hodowcą-nie naukowcem i nie musze brac sobie na grzbiet
> bagażu naukowych nawyków.Moim celem jest hodowla zwierząt w
> terrariach a ich naturalnym srodowiskiem nie zajmuje sie z 2
> powodówo pierwsze ze nie mam na nie wpływu,gdyż gatunki
> krajowe nie interesują mnie ze względu na mało interesujący
> wygląd,a na ochrone gat egzotycznych,a tym bardziej ich
> siedlisk mój wpływ jest zerowy.
Nie wiem co to są naukowe nawyki, ale mniejsza z tym. Przykład wielu organizacji i tysięcy ludzi w tym kraju wskazuje, że wpływ na ochronę krajowej fauny można mieć naprawdę duży. Zresztą kto za nas ma to robić. Na pewno nie UE, która wyniszczyła wszystko, a teraz za dużą kasę próbuje odtworzyć jakieś protezy naturalnych siedlisk. Czasem niszczenie stanowisk w Polsce nie występuje z powodu złej woli, ale po prostu niewiedzy.
Jeśli ktoś pisze, że nasze gatunki mają malo interesujący wygląd to znaczy, ze nie zna krajowej fauny ! Czy warto chronić tylko to co interesujące ?
Po drugie-czy naukowcy chcą czy
> nie proces industrializacji swiata i tak doprowadzi do
> zniszczenia przyrody na 90 % powierzchni globu.Czy tego chcemy
> czy nie ludzie mają prawo zyc na cywilizowanym poziomie zarówno
> tu jak i w Afryce ,Azji i Płd Ameryce.A rezerwaty są dobre jak
> rezerwaty Indian w XIX wieku.Zadne pieniądze nie odbudują tego
> co zniszczylismy juz,albo w ciągu 20 lat zniszczymy.Pan jako
> naukowiec powinien to widziec wyraznie.
Można oczywiście tak rozumować. Przy takim podejściu nie ma co sobie żałować. Po prostu idę do lasu i tłukę co mi podejdzie pod nogi, bo i tak wszystko będzie zniszczone. Można też przyjąć jeszcze dłuższą, geologiczną perspektywę - przecież za kilka miliardów lat nie będzie Ziemi w obecnym kształcie, nie wiemy czy i jakie będzie na niej życie. Po co więc zawracać sobie głowę przyrodą w ogóle ? Może uderzy meteoryt ? Można tak sobie snuć... tylko po co ? Człowiek nie żyje milionów lat, perspektywa życia jego i jego bliskich jest znacznie krótsza. Może jednak warto zostawić takie prawie nienaruszone fragmenty jak choćby Puszcza Białowieska, czy róznych środowisk wokół nas, które choć zmienione, pozwalają przetrwać wielu gatunkom. Stąd walka choćby o zachowanie miedz między polami, korytarzy ekologicznych. Droga związana z ochroną gatunkową to nie jest droga przegrana. Ważne, aby znaleźli się ludzie, którzy w to wierzą i umieją działać. wiele rzeczy się udaje. W Polsce choćby znaczne zwiększenie liczebności ptaków drapieżnych, czy wspaniałe akcje uświadamiania potrzebę ochrony nietoperzy, a na polu herpetologicznym powolny wzrost potrzeby ochrony płazów i gadów, czy udane od lat próby aktywnej ochrony żółwia błotnego. W tym wszystkim zaangażowana jest garstka profesjonalistów i setki amatorów - i jakoś się udaje.
A jezeli nie popiera Pan
> terrarystyki to w jakim celu bywa Pan na tym forum?To typowa
> strona www.dla laików,dla tych co popierają handel i tysiącami
> zabijają zywe stworzenia.Bo ludzie uczą sie na błedach,i smierc
> wielu niewinnych stworzen czasem ma sens.I po
> to jest własnie terrarystyka i uwazam ze miliony jej ofiar
> warto złożyc na ołtarzu podstawowego uswiadomienia
> społeczenstw.To jest cena warta tej idei -to moje zdanie.
Na tym forum bywam, żeby poprawiać sobie samopoczucie .
Zdecyduj wreszcie. Raz piszesz, że ochrona nie ma sensu bo i tak industrializacja wszystko pożre, a raz że terrarystyka uratuje wiele gatunków.
Terrarystyka jest po to aby ludzie uczyli się na błędach. Mam nadzieję, że to nie cynizm, tylko brak świadomości. Całe beczki wypełnione duszącymi się setkami i tysiącami ostajnic nakrapianych czy siedemnaście milionów sztuk kameleonów w ciągu dziesięciu lat sprowadzonych tylko do USA musi mieć wpływ na populacje żyjące w naturze. To dla mnie za duże ofiary. Wciskanie ludzim kitu, że kupując legwana, gekona czy węża ratują przyrodę jest jedną z największych bzdur jakie można usłyszeć.
Teraz chciałbym przypomniec swój tekst sprzed dwóch lat (pełna dyskusja: http://www.terrarium.com.pl/forum/re...036&t=2911&v=f )
ponieważ mówi on coś o ludziach którzy gdy poznali prawdę po prostu zmienili się i zaczęli aktywnie działać na polu ochrony i co nieco o marnej roli terrarystów w ochronie gatunków.
"Przez wiele lat pewna energiczna Amerykanka Ardi Arbate prowadziła czasopismo i organizację Chamaeleon Information Network. Byłem członkiem tej organizacji. W czasopiśmie przez lata mogłem przeczytać o biologii i hodowli kameleonów (miałem ich kilka gatunków), udało jej się namówić do współpracy wielu badaczy kameleonów. Sama rozmnażała kilkanaście gatunków kameleonów. Stopniowo w czasopiśmie było coraz mniej o hodowli, a coraz więcej o ochronie, zwłaszcza po kilku wizytach grupy "kameleoniarzy" na Madagaskarze. Zastraszające dane o gigantycznym legalnym imporcie kameleonów do USA, Europy i Japonii. Pełne rozczarowania artykuły ludzi którzy rozmnażają wiele rzadkich gatunków (Ch.parsonii, Ch.pardalis) i to od kilku pokoleń, ludzi, którzy postanowili śledzić losy potomstwa uzyskanego z ich hodowli. Pełne rozczarowania bo okazuje się, że setki zwierząt które dzięki ich pracy przyszły na świat po kilkumiesięcznym pobycie u terrarystów giną wskutek zaniedbania, znudzenia ich nowych właścicieli. Niektóre żyją dłużej, ale właściwie nie rozmnażają się, nie dają kolejnego pokolenia w hodowli. Worek bez dna, w którym ginie każde kolejne zwierzę. Te wyjątki nie są w stanie stworzyć tak jak to sobie niektórzy wyobrażają "stada zapasowego" które w przypadku wyginięcia na wolności stałoby się źródłem do przywrócenia populacji naturalnej. W tym roku dostałem ostatni numer czasopisma, bardzo smutny. Zespół redagujący postanowił zrezygnować z prowadzenia organizacji, gdyż doszedł do wniosku, że propagowanie hodowli kameleonów jest szkodliwe i prowadzi do jeszcze większego ich zniszczenia. Wiem, że od lata przyszłego roku ruszy strona internetowa Ardi dotycząca tylko ochrony kameleonów w naturalnym środowisku.
W Niemczech niektórzy terraryści łączą się w grupy zainteresowań konkretnym, zagrożonym gatunkiem, wymieniają się zwierzętami, "prowadzą" hodowle zgodnie z zasadami, a nawet zakładają księgo rodowodowe. jednak skuteczność tych działan póki co pozostaje niewielka. Przytoczyłem już przykład poszukiwanej wśród terrarystów Bufo periglenes. Jednorazowe rozmnożenie czy nawet dobrze funkcjonująca hodowla nic nie daje, bo nie zapewnia ciągłości. To jest bardzo trudne, jeżeli nie niemożliwe do zorganizowania w warunkach hodowli domowych.
Owszem prowadzi się hodowle rzadkich gatunków w wielu stacjach i wyspecjalizowanych ośrodkach (np. Alytes muletensis czy Gallotia simonyi, Gallotia intermedia, żółwi olbrzymich na Galapagos czy Testudo hermanni we Włoszech i na Korsyce), ale nie jest to zasługa "domowych terrarystów". Ale działania podejmowane w celu ochrony płazów i gadów w porównaniu z grabieżczą eksploatacją są mniej niż nikłe.
Niestety fermy "hodowli" mają wiele na sumieniu. "Hodowli" w cudzysłowiu jest jak najbardziej na miejscu. Już pisałem na forum o działalności ferm pytona królewskiego w Afryce Zachodniej opisane chyba w przedostatnim Herpetological Bulletin. W skrócie: odławiamy ciężarne samice - młode z nich uzyskane eksportujemy, a samice na miejscowe targowiska i do garnka. Jeżeli to ma coś wspólnego z ochroną to ja jestem królową angielską. Jak to się np. dzieje, że na Zachód trafia znacznie więcej skór z kajmanów z Ameryki Południowej niż jest hodowanych na tamtejszych fermach i legalnie eksportowanych i jaki jest powód aby to samo nie dotyczyło żywych zwierząt.
Natomiast przykład Noradarlinga o wypuszczaniu do "natury" hodowanych egzotycznych gatunków to już niestety elementarz ignorancji. Średnio zainteresowana biologią osoba wie o czym myślę. Wielki wysiłek różnych organizacji w różnych krajach oraz stowarzyszeń międzynarodowych skupia się w ciągu ostatnich lat na tym jak zapobiec właśnie gigantycznym zniszczeniom jakie czynią gatunki obce wprowadzane przez rozmaitych "ulepszaczy" przyrody. Przykłady można mnożyć, właściwie na każdej wyspie jest jakiś gatunek obcy zagrażający miejscowej faunie, dotyczy to także całych kontynentów. Klasyczny przykład to ropucha aga wypierająca miejscowe gatunki płazów z Australii i Indonezji. Ostatnio potwierdzono jej niszczący wpływ na warany, które skutecznie zatruwa (jest to plaga szczególnie w Indonezji, gdzie kilka gatunków waranów żywi się częściowo płazami, aga jest dla nich trująca, a one niestety jedzą ją z tą samą ochotą jak miejscowe nietrujące gatunki). Wielka Rana catesbeiana staje się głównym wrogiem miejscowych płazów w Ameryce Południowej (zarówno poprzez wypieranie ze środowisk ja i bezpośrednie zjadanie). Są już odnotowane jej populacje we Włoszech i w Holandii, być może zagrozi również europejskim płazom (we Włoszech wypiera na pewno żaby zielone). Żółw czerwonolicy, którego importu zakazano w UE, wypiera żółwia błotnego, co zostało już potwierdzone w Hiszpanii i we Włoszech (niestety okazało się że przynajmniej populacje hiszpańskie rozmnażają się skutecznie). A dla przytoczonych przez Sir Bonzo żab z rodzaju Leiopelma z Nowej Zelandii, którą rzekomo ratują terraryści (a tak naprawdę zagrażają !), największym zagrożeniem dla nich jest grzybek, który przeszedł na nie od obcych płazów wprowadzonych do jej środowiska ! Przykładów są co najmniej dziesiątki, a może setki.
Niektóre z tych zwierząt przenoszona w celach gospodarczych (do niszczenia owadów), inne ku uciesze terrarystów (np. żółw czerwonolicy).
Porównywanie przenoszenia skrzeku przez kaczki i działalności człowieka jest oczywiście mało poważne. Podobnie jak terrarystę do zbieracza znaczków, który niszczy klasery. Terrarysta bierze zwierzę bo mu się podoba, jest to zwykłe "chciejstwo" i nie patrzy na dalsze konsekwencje i jaki ma to wpływ na ten gatunek. Zapewniam, że gdyby istniały na świecie ostatnie osobniki jakiegoś węża, żółwia czy żaby i spotkały na swej drodze terrarystę - marny ich los."
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum