-
Re: CZY TERRARYSTYKA RATUJE ZWIERZĘTA ?
"Być może, dlatego, że z natury nie jestem osobą, która ma potrzebę zbawiania świata - myślę, że moim zadaniem jest dbać o zwierzęta, które mam, kupować zgodnie z przepisami ochrony a strategię, organizację i tworzenie przepisów pozostawiam instytucjom (mając nadzieję, ze popełnia możliwie mało błędów). Uważam, że każdy powinien odpowiadać za swój zakres a nie troszczyć się o dobro zwierząt na całym świecie chyba, że ma do tego przygotowanie i podstawy prawne. Nie wierzę w spontaniczne działania ani charytatywne ani w sferze ochrony zwierząt natomiast w obu przypadkach wierze w opracowane przez specjalistów długofalowe i ogólnonarodowe działania odpowiednio uwarunkowane finansowo i organizacyjnie (no i prawnie). "
***Tu się nie zgadzam. Niestety gdy chodzi o płazy czy gady bez społecznego nacisku czy wspomagania finansowego niejednokrotnie nie udałoby się nic zrobić. Instytucje naukowe są zbyt słabe, zresztą tylko bardzo niewiele z nich zajmuje się ochroną gatunków. Administracji chodzi tylko o zyski. W ratowaniu gatunków biorą udział głównie amatorzy - wolontariusze choć oczywiście pod kierunkiem specjalistów. Przykładem są choćby ludzie którzy pomagają w ratowaniu żółwi morskich w Ameryce Środkowej czy legwana czarnego z wyspy Utila (Ctenosaura bakeri - pod kierunkiem G.Köhlera), a ostatnio szukano wolontariuszy do akcji ratowania jedynej populacji Chamaeleo africanus w Europie. Tacy ludzie według mnie "zbawiają świat".
"Generalnie, myślę, że problem jest poważny i złożony. Być może potrzeba stawiania takich pytań spowodowana jest wewnętrzna frustracją niektórych z nas, gdy ktoś hoduje i chce hodować, ale też nie chce czuć się winny śmierci innych zwierząt. I nie koniecznie musi to być troska o przyszłość gatunków może to próba samo ukarania za wyrządzone potencjalnie krzywdy albo lepiej próba rozładowania tego wewnętrznego konfliktu na innych nie mających takich wątpliwości ( :-) )."
***Taki wewnętrzny konflikt wcale nie musi być zły. A Ci, którzy nie mają wątpliwości, po prostu nie myślą.
"Spróbujmy na chwilę opuścić miecz i nie patrzeć na terrarystów (...) Być może, zauważymy innych wrogów? "
***O tych wrogach nie zapominam. Ale czy to, że inni niszczą środowisko, powinno nas usprawiedliwiać. Czy jak widzisz kradnących w sklepach to się do nich przyłączasz ?
"Może wrogiem nie są te osoby trzymające zwierzęta w szklanych pudełkach (ciepłych, wilgotnych z pełnym wyposażeniem i posiłkami) a może ludzie, firmy i rządy które zajmują się odławianiem bez respektowania norm CITES lub :-) ). tolerują intensywną gospodarkę zwierzętami egzotycznymi? Może wrogim jest niedoskonałe prawo międzynarodowe? Może winni są ludzie, którzy decydują o rozdziale finansów na badania w zły sposób ( zły nie koniecznie za mało!!)? Może ludzie, którzy dostrzegają zagrożenie i nie informują, ostrzegają, edukują innych choćby o potrzebie przestrzegania przepisów w tym zakresie? Można zastanawiać się dalej. "
***To wszystko prawda, ale powtarzam: to nas nie usprawiedliwia !
"Jaki ma sens atakowanie sumienia osób takimi postami jeśli dajmy na to ktoś zajmuje się muzyką, idzie do sklepu ze zwierzętami tam, w dobrej wierze, kupuje zachwalane przez sprzedawcę zwierze, nie podejrzewając nawet, ze mogło być torturowane w transporcie a przy okazji zginęło kilka innych - kupując zabija ?! Każdy, tak i ten muzyk ma prawo wierzyć, ze w sklepie legalnym w swoim miesicie kupuje to, co cała społeczności prawna, rządowa itp. itd. zaakceptowała i dopuściła do obrotu w pełni świadoma stanu rzeczy. Teraz zrzuca się na jego sumienie własne rozterki. Teraz dowiaduje się z tej listy, ze jest nieodpowiedzialny a lepiej głupi, bo nie wie ile zwierząt i gdzie ginie (...) Zmierzam do tego, że nie można wymagać, aby przed zakupem wiedzieć wszystko o zwierzakach, gatunkach CITES i potencjalnych zagrożeniach."
***Nie atakuję sumienia innych (zresztą nie wierzę w sumienie) tylko staram się skłonić do refleksji. I informuję (co przyznaję, może wydać się prowokacyjnym uproszczeniem), że kupując zabijasz, nawet jeżeli wydaje Ci się, że robisz dobrze. Wiem, ze najłatwiej znaleźć sobie wymówkę atakując innych (prawników, biologów, rząd). Może Twoje zwierzę jest legalne, może jest gatunkiem pospolitym, a nawet szkodliwym dla środowiska (np. ropuchą agą złowioną w Azji), albo gatunkiem rozmnażanym od pokoleń w hodowli, ale czy sam fakt hodowli "egzota" w domu nie zachęca innych do posiadania podobnego, choć już niekoniecznie z hodowli ?
"Taki atak jest moim zdaniem źle skierowany. Może powodować frustracje wzajemną agresje. Kto tak naprawdę z nas jest w stanie określić gdzie są granice rozsądku bo każda próba idealizacji skończy się utopia. Jeśli by trzymać się tylko prostej logiki (nie kupować nie dawać zarabiać nie niszczyć) to nie powinniśmy jeść mięsa, bo wiadomo
,"
***Na pewno by to nam nie zaskodziło. Nie jem i żyję 
"Nie budować dróg, w ogóle się nie rozmnażać bo potrzebujemy wtedy więcej miejsca do zasiedlania. "
***To też by nam nie zaszkodziło. Nie rozmnażam się i żyję 
"Czego możemy spodziewać się po apelu który wyłania się jako puenta ostatniego postu NIE KUPUJCIE i NIE CHODUJCIE zwierząt dla dobra pozostałych? Niech dzięki charyzmie autora postu i jego argumentom zrezygnuje 25% z hodowców wśród czytających ten post to jak to się ma do całości problemu odławianych zwierząt. Nie tu gad pogrzebany. Weźmy drugi skrajny przypadek niech stworzy się grupa, która wpłynie (nie mowie ze od razu) na zmianę przepisów np. egzekwowanie dokumentów CITES we wszystkich sklepach itp. albo lepiej niech wprowadzi do podręczników szkolnych informacje o tym co to jest CITES i po co, o liczbach odmawianych zwierzą i cenie jak się płaci za ich odławianie. Może obowiązek informowania przed zakupem i sprzedawania zwierzaka z wydrukowaną instrukcja, co on potrzebuje i ile to może kosztować. Co się stanie jak się nim nie będzie można zajmować itp. Myślę ze mogła by wzrosnąć świadomość, ze hodowla zwierzaka z listy CITES jest przywilejem, za który trzeba zapł
acić dużą kasę, a która to z kolei może być przeznaczona w części na ich rozmnażanie w fermach lub ich ochronę. "
***Popieram w 100 %.
"Interesujące by było poznać jakieś rzeczywiste statystyki, jakie straty poniosły zwierzęta na skutek błędnych działań instytucji zajmujących się ochrona zwierząt ( w tym biologów), oraz zniszczeń powodowanych przez działalność przemysłu a przede wszystkim zmian w środowisku naturalnym i wreszcie odławianie i wypuszczanie zwierząt od/do warunków terarryjnych. Jako laik przypuszczam, że odławianie (nieniszczące środowiska naturalnego) do pewnego pułapu liczebności zwierząt nie jest szkodliwe w stosunku do strat spowodowanych wprowadzaniem nowego gatunku na np. wyspę (znana sprawa węzy na Hawajach). Dopiero po zapoznaniu się z takimi statystykami dyskusja byłaby rzeczowa i można by było liczyć na wnioski."
***Nie wierzę, że dyskusja stanie się rzeczowa z powodu poznania takiego nieistniejącego "mega-raportu". Trudno sobie zresztą wyobrazić taki goigantyczny i pełny raport. Oczywiście są raporty przygotowywane przez np. zespoły pracujące dla CITES, czy agendy rządowe w niektórych krajach (m.in. USA, Niemcy) oraz organizacje społeczne (choćby ostatni raport RSPCA na temat handlu płazami i gadami), są też opracowania dotyczące śmiertelności w czasie transportu i wiele innych. Niezależnie od legalnego rynku działa gigantyczny "czarny rynek". Nieprzypadkowo handel egzotycznymi zwierzętami jest drugim, po narkotykach, "czarnym biznesem" na świecie gdy chodzi o wartość finansową.
Oczywiście odławianie jako takie ograniczonej liczby zwierzat niekoniecznie powoduje wyniszczenie populacji. Ale niekiedy trudno przewidzieć konsekwencje takich działań. Może to prowadzić np. do zaburzenia struktury płciowej, wiekowej populacji czy też np. jej struktury przestrzennej. Poza tym odbywa się to często w sposób niehumanitarny. W Egipcie np. ostajnice nakrapiane Chalcides ocellatus
wrzuca się do beczek. Zwierzęta tworzą kilkudziesięciocentymetrową warstwę. Co czują te będące na spodzie chyba można sobie wyobrazić. Obok aspektu ochroniarskiego jest więc aspekt humanitarny.
"Mam świadomość ze są to porozrzucane zagadnienia, ale dotknęło mnie zbyt schematyczne potraktowanie osób (ja do nich należę) w końcu przecież kochających czy tez szanujących zwierzęta. Może nieco spontanicznie podszedłem do dyskusji, ale dotknęła mnie subtelna aluzja ze albo jestem nieświadomie niszczący przyrodę (czyli głupim) albo egoistą dla którego ważniejsza jest własna rozrywka niż przyszłość ekosystemu planety. Dlatego bez takich zestawień, o których pisałem taka argumentacja może być demagogią. Osobiście ekosystemu nie poprawię ani nie pogorszę "
***Uwierz w siłę jednostki (taki piękna reklamóweczka leciała na Discovery).
"Tak na marginesie, kończąc niepokoi mnie pogląd, ze zwierzęta należy zostawić tylko naturze i najlepiej nie wchodzić w ogóle do lasu a nawet im się nie przyglądać. Owszem, można nie używać mebla w domu tak, aby przetrwał nienaruszony dla następnych pokoleń, ale lepiej jest nauczyć się go używać umiejętnie i dbać o to by w odpowiednim momencie reagować zanim się straci od niego np. nóżkę. W obu przypadkach przetrwa, ale w pierwszym z korzyścią dla obu pokoleń podobnie jak zwierzęta dla siebie i dla nas. "
***Ja nie podzielam tej argumentacji. Uważam, że przyroda poradzi sobie sama. Wystarczy dać jej spokój. Zbyt wiele jest dowodów, że człowiek jest w naturze jak " słoń w składzie porcelany". Niestety człowiekowi "wszystko musi się opłacać", "komercjalizację" przyrody traktuję jako "mniejsze zło" mogące ją uratować choćby w jakiejś niepełnej "kalekiej" formie niż jako stan pożądany.
Jeżeli ktoś się choćby trochę przejął tym co piszę i przyszły mu do głowy jakieś własne refleksje to bardzo się cieszę. O to mi chodziło. Szczęśliwie w Polsce, poza może żółwiami lądowymi (a głównie ż. stepowym) problem wyniszczania egzotycznych gatunków nie jest szczególnie bolesny. Wiele z gatunków u nas sprzedawanych nie jest, lub prawie nie jest z odłowu. Część pochodzi z rozrodu w kraju, zagranicą, w tym na fermach. Mam tu na myśli dusiciele (z wyjątkiem pytona królewskiego, którego trochę "przychodzi" z natury), niektóre węże z Colubridae (zbożowy, Elaphe taeniura), gekony lamparcie, agamy brodate, legwany zielone, kameleony jemeńskie, aksolotle, Dendrobates. Inne trzymane u nas gatunki są bardzo pospolite w miejscach swojego naturalnego występowania, a niektóre nawet są ekspansywne i z pomocą człowieka zajęły nowe tereny (Basiliscus vittatus). Należą tu anolisy kubańskie, karolińskie, brązowe, gekony toke, murowe czy z rodzajy Hemidactylus.
Rynek gatunków rzadkich i odławianych z natury jest wielokrotnie mniejszy niż w Niemczech, Holandii czy w Czechach. I oby tak dalej.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum