Tak jak pisałem we wcześniejszym temacie irminia przebudowała gniazdo bardzo. Dziś wracam z egzaminu patrze sobie na nią, a tam co? Śliczny miseczkowaty oprzęd. Swoją drogą to dosyć wysoki, myślałem że będzie szerszy ale niższy. Dziwi mnie tylko jak szybko go zrobiła... wychodziłem z domu ok 15:50 wróciłem ok 19 a tu praca musiała iść pełną parą. Zastanawiam sie teraz co dalej, plan mam taki (prosze o ew. korekty i pomocne rady):
1) Jak tylko skończy kokon, to odebrać możliwe jak najszybciej.
2) Inkubacja kokonu. Inkubator zrobiłem za wczasu ot skomplikowana machina- pudełko po sałatce z wodą na dnie (jakieś 2 cm), otwory wentylacyjne trochę nad "lustrem wody" i ile wlezie na pokrywce, kilka warstw gazy wiszącej nad wodą i jeszcze jedna warstwa gazy pod pokrywką że "łapać" ew skraplającą się wodę.
3) Kokon spróbować pierwszy raz otworzyć po ok 2tyg (zdaje sie, że Awi pisała kiedyś, że u nadrzewnych kokon należy otwierać wcześniej niż u innych ptasznikow)
4) Odchów miłych nimf (Tu mały dylemacik)

Wątpliwości:
-Co z "przekręcaniam kokonu? Przekręcać go o 1/2, 1/3 czy 1/4 i co ile h? Czyma to wogóle jakieś znaczenia (nie samo przekręcanie tylko o ile stopni)
-Czy wody w inkubatorze nie będzie za mało? Jak pisałem 2 cm będzie.
-Jeżeli juz kokon okazałby się zapłodniony i udało by się go doinkubowac to jak wygląda sprawa nimf. Odrazu rozkładać je do odzielnych pojemniczków po kliszy z wilgotnym papierowym ręcznikiem. Czy może przekładac je do większych pudełek (zawsze pomocnych pudełek po sałatkach) po kilkanaście sztuk i w miarę rozwoju "wybierać" młode pajączki (już te "właściwe" L1) i dopiero rozsadzać do pudełek po filmach z torfem.

Wiem, że planuje mocno w przód, że może się okazać kokon jest niezapłodniony (tfu tfu), albo że nie powiedzie się inkubacju (tfu, tfu, tfu) ale wolę mieć już plan działania przygotowany i nie zastanawiać się potem "co z tym fantem zrobić", kiedy sytuacja będzie wymagała szybkich decyzji.

Dzięki za każdą pomoc ;]
pozdrawiam,
Michał