Witam wszystkich.Ta sytuacja zdarzyla sie juz dosyc dlugi czas temy ale mysle ze warto o czyms takim napisac.To bylo podczas wakacji.To byl moj pierwszy pajaczek- kedizorek l2.NIe chcialem go zostawiac w domu wiec zabralem go ze soba.Byl pojemnku na klicze.Wakcje zlecialy do dwoch tygodniach nadeszla pora na powrot do domu.Pajaka transportowalem w pudelku po kliszy i kieszeni spodni.Jechalem samochodem wiec pajaczek nie byl narazony na wstrzasy od chodzenia.Na kazdym postoju sprawdzalem co u niego.Jednak po dostarciu do domu wyjalek pudelko z kieszeni a w nim lezal bezwladnie nieruchomo pajaczek.Byl caly mokry bo pudelko bylo czyste sam plastik a wpuscilem mu kropelke wody dla podtrzymania wilgotnosci.Przechyliklem pudelk pajak wypadl mi na reke i sie nie ruszal(to nie byla wylinka).Wkur... wrzucilem go spowrotem.Nastepnego dnia chcialem wyrzucic pudelko.Jeszcze raz spojrzalem na pajaczka i tu cud.Pajaczek zyl.Wiec tu moje przeslanie.Nie kazdy pajak zdechly na jakiego wyglada.(A i tak uciekl mi po jakims czasie po przelozeniu go do wiekszego pojemnika:]