-
Trochę inne warunki na wylinkę to były.....
Witam
Chciałbym poruszyć pewien temat, nad którym, szczególnie teraz gdy moja vaganska zbliża się do wylinki(albo już ją przeszła, nie wiem bo jej nie widzę, zalepiła se kokosa torfem i siecią i nic nie widać), mianowicie dziwi mnie, jak moja vaganska mogła przejśc ostatnią wylinkę (było to ponad 6 miesięcy temu, kiedy mój kumpel kupował ją mojemu bratu na urodziny) bez żadnego najmniejszego urazu. Warunki były dokładnie takie: została wyjęta z terra przez sprzedawcę, który podobno się zna na ptasznikach w czasie przechodzenia wylinki i włóżona do plastikowego pudełka, po czym czekała ją podróż autobusem, około 5-7 km aż do mojego domu. W czasie jazdy autobusem pudełko pewnie się trzęsło, wszędzie hałas, wstrząsy. Potem u mnie w domu została wyjęta z tego pudełka i włożona do terra. W dodatku 3 dni po wylince zjadła świerszcza. Oczywiście bardzo, bardzo, bardzo ciesze się, że nic jej się nie stało. Ale zastanawiam się jak udało jej się prześć wylinkę w opisanych wyżej warunkach? Czy to totalny fart? Troche w to wątpie. A może trafił mi się niewiarygodnie wytrzymały ptasznik? A w dodatku moja vaganska ma około 4,7cm ciała i podobno jest po 7 wylince. Sprzedawca podobno liczył każdą wylinkę. W takim razie mam też bardzo dużą vaganskę. Zachęcam do dyskusji na ten temat, bo moim zdaniem jest o czym podyskutować.
PS: sory za rozpisanie, ale nie umiałem tego krócej ująć
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum