-
Re: Hodowla po kryjomu.
Tak się fajnie wszystkim pisze, jak się nie ma matki, która na widok kątnika na ścianie drętwieje i cedzi przez zęby "weź go zabij, bo jak go weźmiesz do ręki to Cię już nigdy nie dotknę" a na widok myszy zachowuje się jak ludzie po ciężkich przeżyciach (np. w Oseti) - szlocha, wyje, krzyczy, płacze - po prostu jedna wielka histeria.
A argumentacja na mój wiek i "mój" pokój jes taka, że na razie to ja mnieszkam u niej, a jak będę miał własne mieszkanie to będę mógł sobie hodować nawet krokodyla. Tata o brachypelmie wie ale np. o skolopendzre mu nie mówiłem.
Ostatnio miałem awanturę o szarańczę - że to wielkie, że sprowadzam do Polski inwazyjne gatunki, że mam tego robactwa już stanowczo za dużo.
A co do ilości - warunek pierwszy - nic z tych owadów nie ma śmiertelnego jadu i nie gryzie (na pluskwiakach na szczęście sie nie znają). Drugi - nie wydostaje się z akwarium (karaczany brazylijskie muszę trzymać przykryte Trzeci - daje się łatwo zdeptać. Czwarty - ma ograniczoną do sześciu liczbę nóg, lub ma je małe (krocionóg). Piąte - nic nie jest obrzydliwe i owłosione - w przeciwieństwie do pająka.
Po pierwszym kupuję sobie cambridga i niech się dzieje co chce.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum