W niedalekiej przyslosci mam zamiar rozmnozyc swoja geni.. i odrazu nasuwa mi sie taka watpliwosc - jak wy sobie dajecie rade z taka iloscia malych skurczybykow?

Wykarmic, zachowac wilgotnosc, ewentualnie posprzatac resztki to jeszcze wykonalne z czyjas pomoca ale jest duze prawdopodobienstwo ze gdy wezmiemy sie za obsluge pajaczka ktory wlasnie przechodzi wylinke (a przeciez przez scianki pudelek po kliszy praktycznie nic nie widac) i wtedy moze pasc, jak sobie radzicie z tym fantem?

I jeszcze jedno - ile procentowo pajaczkow z kokonu przezylo gdy rozmnazaliscie swoje bestie?