Prawda jest taka że wystarczy uważać, w sumie nie zwiał mi przez przezorność- przygotowałem soobie pod ręką pojemnik aby w razie czego móc go złapać. Mój murinus czy cokolwiek to jest, w porównanu do prawdziwych ucieczek się tylko troszke przespacerował.
BTW. W casie takich akcji psychika ładnie daje czadu, a w kadłubku sie kłebią myśli o czychającym niebezpieczeństwie, serce wali jak po sprincie na 200m na uciekający autobus ;-), nawet paintball nie daje takiej adrenaliny w ciągu ok. 10 sekund.
Uważam to przeżycie jako bardzo pozytywne (w pewnym sensie), w koncu wszysko dobrze sie skończyło.