zgadzam się z Mimi. Moja Babcia również miała inwazję, ale naszczęście na dworze. Wysypała miejsce gdzie "wychodziły" tym proszkiem. One go wzięły do mrowiska (jako pokarm) i wszystkiem zdechły. Środek się nie ulatniał, po prostu ginęły od zjedzenia. Proszek zawierał jakby kryształki różowe i przezroczyste (białe).

PS. Jak mówi Babcia: Mrówki zrobią kaput
I jeszcze jedno. Jeżeli nie nasypiesz ze zmęczenia tego proszku do terra ze strszykami to nie zdechną .