Co robić, kiedy karliki są głodne, a żarcie się skończyło, w całym mieście (czyli 5 sklepach na krzyż) nie ma dla nich jedzonka (tj wodzienie, rureczniki, ochotka etc), nie mam transportu żeby pojechać za miasto (zresztą dalej też nie jest lepiej) i w ogóle jest bieda?! Myślałam o krojeniu pinek i podawaniu w pęsecie (<nieartykuowany dźwięk>)???